Lech Poznań miał przewagę od samego początku meczu w Gdańsku, ale był bardzo nieskuteczny. W przeciwieństwie do Lechii, która na przerwę schodziła z dwubramkowym prowadzeniem. Po zmianie stron "Kolejorz" dołożył jednak konkrety pod bramką gospodarzy i bardzo szybko odwrócił spotkanie o 180 stopni, ostatecznie wygrywając 4:3.
- Jestem rozczarowany wynikiem. Nie jest dobrze, gdy traci się cztery gole w 22 minuty. Szkoda, bo zagraliśmy naprawdę dobrą pierwszą połowę. Mamy problem, gdy przeciwnik zagrywa piłkę w nasze pole karne. Tak było w poprzednim sezonie, tak jest i w tym. Po pierwsze musimy lepiej blokować dośrodkowania, po drugie mieć więcej chęci, by wygrać walkę o piłkę w polu karnym. To praca moja i całego sztabu. Zagraliśmy dwa mecze w Ekstraklasie i straciliśmy sześć goli, co daje średnią trzech bramek na mecz. Jeżeli będziemy tracić tyle bramek, to spadniemy z tej ligi - mówił trener Lechii John Carver na konferencji prasowej.
Trzy gole dla Lechii strzelił Tomas Bobcek. Zespół wykreował sporo sytuacji przeciwko mistrzom Polski, ale trudno o korzystny wynik, gdy traci się aż cztery bramki.
- Wiem, że to początek sezonu, widziałem w meczu z Lechem sporo pozytywów. Nie widzimy tego wyłącznie w czarnych barwach, ale musimy być lepsi. Mamy określony styl gry i myślę, że to widać, jednak musimy zdecydowanie lepiej bronić - podkreśla trener Carver.
ZOBACZ WIDEO: Niby futbol, a jednak zabawa. To była cudowna akcja zakończona golem
W grze Lechii wszystko posypało się w drugiej połowie. W 48. minucie Lech strzelił gola kontaktowego, a w 70. był już na dwubramkowym prowadzeniu.
- Gdybym mógł cofnąć czas, to prawdopodobnie zmieniłbym paru zawodników w przerwie, ale z drugiej strony - jeśli bym to zrobił przy prowadzeniu 2:0 i na koniec też przegralibyśmy 3:4, to byłoby to z mojej winy. Zdecydowanie nie mieliśmy tej samej energii na początku drugiej połowy - mówił Carver.
Dodał też, że w szatni nie rzucał krzesłami i nie krzyczał na zawodników. Dał jednak zadanie do wykonania swoim podopiecznym.
- Za nami dopiero dwa mecze. To nie moment, by wchodzić z agresją do szatni. To też nie jest mój styl. Powiedziałem zawodnikom, że jutro mają obejrzeć jeszcze raz ten mecz. Jestem bardzo zainteresowany tym, co będą mieli do powiedzenia. Nie wciskam jeszcze przycisku z napisem "panika" - podsumował trener Lechii.