W ramach przygotowań do kolejnego sezonu FC Barcelona ruszyła na Daleki Wschód. Pierwszym przystankiem "Dumy Katalonii" była Japonia. To tam rozegrano w niedzielę towarzyski mecz z Vissel Kobe, czyli liderem japońskiej ekstraklasy. Mistrz Hiszpanii zwyciężył 3:1.
Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny zaczęli to spotkanie na ławce rezerwowych. Trener Hansi Flick wprowadził ich na boisko na inaugurację drugiej połowy. "Lewy" zapisał na swoje konto asystę przy trafieniu Roony'ego Bardghjiego na 2:1 w 77. minucie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
Dziennik "Mundo Deportivo" tradycyjnie nie wystawił piłkarzom za ten występ żadnych not, a jedynie scharakteryzował ich grę. Lewandowski został nazwany "hojnym".
"Uderzenie w lewą stopę na początku drugiej połowy najwyraźniej go ograniczyło. Przez dłuższy czas był mało widoczny, aż w końcu, z wielką klasą, 'zatrzymał czas', by odnaleźć Roony'ego w akcji na 2:1" - napisano w uzasadnieniu.
Inny kataloński dziennik, "Sport", wystawił polskiemu napastnikowi "szóstkę" w dziesięciostopniowej skali. Lewandowski otrzymał również określenie "asystent".
"Polak był mało widoczny, ale potrafił wypracować bramkę na 2:1 świetnym podaniem do Roony'ego. Robert zawsze oznacza zagrożenie, nawet jeśli bierze udział w grze rzadziej niż inni napastnicy" - stwierdzono w serwisie internetowym "Sportu".
Natomiast co do występu Szczęsnego hiszpańskie media są w zasadzie zgodne. W drugiej połowie piłkarze japońskiego klubu nie stanowili większego zagrożenia. "Mundo Deportiovo" napisało, że Polak został "doceniony".
"Przedłużył kontrakt, by pełnić rolę drugiego bramkarza. Z taką hierarchią rozegrał drugą połowę pierwszego sparingu w okresie przygotowawczym. Był tylko biernym obserwatorem" - stwierdzono.
Z kolei "Sport" nagrodził Szczęsnego "szóstką" w dziesięciostopniowej skali. Dziennikarze również zauważyli, że polski bramkarz nie musiał się w zasadzie wykazać, dlatego jego występ określono jako "bez historii".
"Polski bramkarz praktycznie nie miał nic do roboty. Spędził spokojne 45 minut" - argumentował "Sport".
Teraz przed FC Barceloną dwa mecze w Korei Południowej. 31 lipca rywalem katalońskiego giganta będzie FC Seoul, natomiast 3 sierpnia Daegu FC.