Transfer Joana Garcii do FC Barcelony wywołał trzęsienie ziemi. Oznaczało to, że w klubie nie będzie miejsca dla Marca-Andre ter Stegena, bo Hiszpan ma być pierwszym wyborem Hansiego Flicka, a rolę zmiennika będzie pełnić Wojciech Szczęsny. "Duma Katalonii" nawet próbowała się pozbyć niemieckiego golkipera, ale bezskutecznie.
Ostatecznie i tak by nic z tego nie wyszło. Ter Stegen doznał urazu pleców, który wyklucza go z treningów na dłuższy czas. Tutaj także doszło do poważnego zgrzytu, bo 33-latek sam ogłosił, że będzie pauzować przez trzy miesiące, a to wywołało wściekłość działaczy. Gdyby przerwa była dłuższa, to Barca mogłaby przeznaczyć aż 80 proc. pensji Niemca na innego zawodnika.
Hiszpańskie media nie mają wątpliwości, że klub i piłkarz są na wojennej ścieżce. Kolejne potwierdzenie to informacje, do których dotarł madrycki dziennik "As". Chodzi o zachowanie reprezentanta Niemiec, gdy szykował się do operacji.
Ter Stegen zdecydował się na zabieg w Bordeaux. Spakował swoje walizki i wyruszył w podróż do Francji bez ani jednego przedstawiciela klubu. To bardzo rzadko spotykana sytuacja. Przeważnie kontuzjowanym zawodnikom towarzyszy ktoś z klubu.
Z jednej strony jest to detal, ale z drugiej pokazuje on jakie relacje panują pomiędzy bramkarzem i FC Barceloną. Sprawa może niepokoić kibiców, bo Niemiec ma ważny kontrakt do 2028 roku.
ZOBACZ WIDEO: Niby futbol, a jednak zabawa. To była cudowna akcja zakończona golem