Sporo działo się latem w Jagiellonii Białystok. Liczba transferów wychodzących przekroczyła dziesięć i nie mówimy o zawodnikach z tzw. szerokiej kadry, a tych absolutnie kluczowych, czyli Mateusz Skrzypczak, Darko Curlinov, Jarosław Kubicki, Enzo Ebosse, Michal Sacek czy Joao Moutinho.
Początkowo kibice Jagiellonii mieli obawy, że trener Adrian Siemieniec nie będzie miał kim grać, ale z czasem do zespołu zaczęli trafiać kolejni zawodnicy.
Dziś kadra drużyny wygląda już całkiem sensownie. Przyszli Bernardo Vital, Alejandro Cantero, Dawid Drachal, Aziel Jackson, Yuki Kobayashi, Alejandro Pozo, Louka Prip, Bartłomiej Wdowik i Dimitris Rallis.
Oczywiście nie funkcjonuje to jeszcze tak, jak powinno. Na inaugurację Jagiellonia wysoko przegrała na własnym boisku z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, ale tydzień później po szalonej końcówce pokonała Widzew Łódź 3:2, strzelając dwa gole w doliczonym czasie. Do tego doszedł awans do III rundy eliminacji Ligi Konferencji po wygranym dwumeczu z FK Novi Pazar (2:1, 3:1).
ZOBACZ WIDEO: Reprezentant Polski w nowym klubie. Właśnie przeszedł "chrzest"
Na wspomnianych transferach przychodzących na pewno się jednak nie skończy. Jagiellonia cały czas pracuje nad wzmocnieniami.
- Naszym głównym celem jest pozyskanie środkowego pomocnika - powiedział dyrektor sportowy Jagiellonii Łukasz Masłowski na łamach "Kuriera Porannego".
Dodał też, że w przypadku awansu do fazy ligowej Ligi Konferencji Jagiellonia będzie musiała pozyskać dodatkowego środkowego obrońcę.
Niewykluczone, że do drużyny wróci Curlinov. Macedończyk jest w kontakcie z prezesem Ziemowitem Deptułą, ale problemem jest pensja. Curlinov zarabia w Burnley dwa miliony euro rocznie.
- Temat istnieje, ale nie przewiduję, by sprawa została rozstrzygnięta w najbliższych dniach. Jeśli już, to stanie się to raczej pod koniec okienka transferowego - powiedział dyrektor Masłowski.
Dodał też, że na dziś do klubu nie wpłynęła żadna oferta za Afimico Pululu. Nic nie ruszyło się też w temacie przedłużenia kontraktu z napastnikiem Jagiellonii.