W czwartek 7 sierpnia o godz. 19 Jagiellonia Białystok zagra na wyjeździe z Silkeborg IF pierwszy mecz III rundy eliminacji Ligi Konferencji. W Danii czeka się na ten dwumecz ze sporą nadzieją. - Pod wieloma względami to było idealne losowanie - mówi nam dziennikarz Oscar Valdorff Kjeldsen z magazynu "Tipsbladet".
- Tutaj większość ludzi zna rywali tylko z ich ubiegłorocznego spotkania z FC Kopenhaga, w którym jednak zaskoczyli nas wygraną. Pokonanie ich może dać większą szansę na awans do fazy ligowej niż byłby to w przypadku wielu innych przeciwników - tłumaczy dalej nasz rozmówca.
Było dobrze, jest fatalnie
W poprzednim sezonie Silkeborg zajął 7. miejsce w tabeli Superligaen, ale dzięki zwycięstwu w meczu play-off z czwartym Randers FC (3:1) zakwalifikował się do el. LK. Jeszcze lepiej szło im w krajowym pucharze, w którym przegrali dopiero w finale z FC Kopenhaga (0:3). - Tamten rok był naprawdę dobry, ale w tej chwili to nie ma znaczenia - podkreśla Valdorff Kjeldsen.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
- Zespół jest w fatalnej formie i nikt tak naprawdę nie wie dlaczego, ponieważ skład niewiele się zmienił. Gra im nie idzie. Obrona popełnia zdecydowanie za dużo niewymuszonych błędów, a atakowi brakuje jakości - opowiada dalej Duńczyk.
Największa gwiazda na ławce
Kadra Silkeborga składa się głównie z rodzimych zawodników. Najbardziej znanym piłkarzem wydaje się Callum McCowatt, który kilka lat temu uchodził za jeden z największych talentów Oceanii. - Jagiellonia powinna jednak głównie uważać na Tonniego Adamsena. To świetny napastnik, który porusza się po całym boisku oraz ma dobre tempo gry i wyszkolenie techniczne - ocenia Valdorff Kjeldsen.
- Duńczyk jest szczególnie groźny w duecie z Younesem Bakizem, który jest fantastycznym dryblerem i zdobywa wiele rzutów karnych. Kiedy ta dwójka się połączy to trudno ich zatrzymać. Nawet najlepsi obrońcy mają sporo problemów - dodaje duński dziennikarz.
Za największą gwiazdę Silkeborga w Danii uważa się trenera Kenta Nielsena. Ten sezon jest już jego siódmym w klubie. - Nie bez powodu jest najdłużej pracującym szkoleniowcem w tutejszym futbolu. Jest bardzo sprytny, choć nieco staromodny w swoich metodach. Nie przepada za danymi, ale woli działać po swojemu i ma niewielki sztab - opowiada Valdorff Kjeldsen.
"Grają krótkimi podaniami, ale to nie tiki-taka"
Nielsen stara się aby jego Silkeborg prezentował atrakcyjny futbol. Drużyna w wielu meczach ma przewagę w posiadaniu piłki i notuje więcej strzałów od rywali. - W Danii są znani przede wszystkim z nietypowego stylu gry. Przez wiele lat używali taktycznej "choinki", czyli ustawienia 4-3-2-1 - zdradza Valdorff Kjeldsen.
- Wspomniany system gry przyniósł duńskiemu trenerowi sukcesy w postaci podium i pucharu w ostatnich latach. Poza tym jego zespół wyróżniał się próbą rozgrywania akcji. Często grają krótkimi podaniami, ale to nie tiki-taka. Zamysł jest taki, żeby przeciwnik stosował wysoki pressing i wykorzystywać wolną przestrzeń, która się dzięki temu tworzy - uzupełnia duński dziennikarz.
Blisko katastrofy
Silkeborg zaczął rywalizację w el. LKE od II rundy eliminacji i niespodziewanie niewiele zabrakło, aby zakończył ją na tym etapie. Ostatecznie okazał się jednak lepszy od KA Akureyri (1:1 i 3:2 po dogr.). - To było wielkie rozczarowanie, że nie potrafili normalnie ograć drużyny tak niskiego poziomu. Mieli świetne okazje, ale nie byli wystarczająco skuteczni - wspomina Valdorff Kjeldsen.
- Normalnie powiedziałbym, że w nadchodzącym meczu szanse będą bliskie 50:50. Słaba forma stawia jednak Jagiellonię w roli zdecydowanego faworyta. Szczególnie że klub jest obecnie w konflikcie z lokalnymi ultrasami i stadion będzie przypominał bibliotekę w trakcie spotkania domowego - relacjonuje dalej duński dziennikarz.
Przy okazji warto wspomnieć, że Silkeborg jako jeden z nielicznych klubów w Danii gra na sztucznej murawie. Jak się jednak okazuje niekoniecznie jest to ich przewaga. - W poprzednim sezonie byli jednym z najgorszych zespołów domowych w lidze, a zarazem jednym z najlepszych na wyjazdach. Płyta boiska nie wydaje się mieć większego znaczenia w ich przypadku i w tym dwumeczu też nie powinna odegrać większej roli - podsumowuje Valdorff Kjeldsen.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty