Pierwsza połowa nie zapowiadała wysokiej porażki. Za to w drugiej Cypryjczycy zaprezentowali się lepiej, a Legia widocznie gorzej. Co zawiodło?
- W pierwszej części to Legia dominowała i nic nie wskazywało, że po ostatnim gwizdku będziemy rozmawiali w takim tonie. W drugiej zobaczyliśmy zupełnie inaczej spisujący się zespół. Wróciły stare demony. To była drużyna z Warszawy sprzed pół roku. Grająca nierówno, niepotrafiąca utrzymać koncentracji. Przede wszystkim dlatego Legia przegrała to spotkanie wysoko, a Cypryjczycy ją wypunktowali - mówi WP SportoweFakty Dariusz Dziekanowski, były zawodnik stołecznej drużyny.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentant Polski w nowym klubie. Właśnie przeszedł "chrzest"
Zamieszanie wokół Ziółkowskiego i błąd Iordanescu
W ostatnim czasie wiele mówiło się o odejściu z warszawskiego zespołu utalentowanego Jana Ziółkowskiego, młodego obrońcy Legii. Wszystko wskazuje na to, że 20-letni defensor lada chwila zostanie piłkarzem AS Romy.
- Ta saga była zupełnie niepotrzebna. Tego typu transferów nie przeprowadza się na początku sezonu, budując drużynę. Czas na to był przed rozpoczęciem rozgrywek albo w okienku zimowym, w trakcie przerwy między jedną, a drugą rundą. Myślę, że to nie pomogło ani Legii, ani Ziółkowskiemu i również miało wpływ na rezultat czwartkowego spotkania - podkreśla 63-krotny reprezentant kraju.
4 dni przed meczem kwalifikacji do Ligi Europy Legia zremisowała bezbramkowo przy Łazienkowskiej z Arką Gdynia. Wówczas zagrała w eksperymentalnym zestawieniu, prawdopodobnie by zachować świeżość na spotkanie z Cypryjczykami.
- To był błąd i druga przyczyna, która odbiła się na meczu z AEK Larnaka. Edward Iordanescu dopiero tworzy ten zespół. Absolutnie nie należało w tej chwili rotować składem. Piłkarze mogą być zmęczeni po kilkunastu rozegranych meczach, a nie na samym początku sezonu. W tej fazie powinni się zgrywać i wchodzić w odpowiedni rytm. Iordanescu obrał niewłaściwą koncepcję, która jak widać się nie sprawdziła - zauważa strzelec 20 bramek dla polskiej kadry.
"Eliminowaliśmy słabsze zespoły"
Minione dni okazały się fatalne dla polskich drużyn. Przegrała nie tylko Legia, ale również w eliminacjach Ligi Mistrzów Lech Poznań (1:3 z FK Crveną zvezdą). Z kolei Maccabi Hajfa pokonała Raków w Częstochowie, w kwalifikacjach do Ligi Konferencji.
Wygrała tylko Jagiellonia. Białostoczanie wywieźli z Danii korzystny rezultat po zwycięstwie 1:0 z Silkeborg IF. - Jagiellonia wypadła najlepiej, ale jest dopiero w połowie drogi. W rewanżu również może mieć swoje problemy i jeszcze nie przesądzałbym kwestii awansu. Zwłaszcza że w Białymstoku nie zagra kluczowy piłkarz, Afimico Pululu - zauważa były napastnik Legii Warszawa.
- Z kolei pozostałe polskie drużyny znalazły się w kłopotliwym położeniu. Nie zmienia to faktu, że mogą wyjść z opresji obronną ręką. Gdybyśmy byli w Anglii, czy Hiszpanii, usłyszelibyśmy że po prostu trzeba odrobić straty i nie ma nad czym się rozwodzić. Żadnej z naszych drużyn nie należy skreślać. Niemniej poprzednie sukcesy trochę przysłoniły rzeczywistość. Eliminowaliśmy słabsze zespoły, a w konfrontacji z lepszymi po prostu nie podołaliśmy - podsumowuje Dariusz Dziekanowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty