Strzelec bramki dla GKS-u jasno o meczu. "Graliśmy na dobrym poziomie"

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Piłkarze GKS-u Katowice.
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Piłkarze GKS-u Katowice.

GKS Katowice niemalże pozbawił nadziei Legii Warszawa na kolejne trzy punkty w tym sezonie. Drużyna ze Śląska w szybkim tempie straciła całkowicie możliwość zdobycia nawet jednego punktu ze Stolicy.

Mecz czwartej kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Legią Warszawa a GKS-em Katowice (3:1) może śmiało kandydować do miana jednego z najlepszych spotkań tego weekendu. Wszystko za sprawą dramatycznej końcówki, w której gole w 95. i 97. minucie zdobyli odpowiednio Artur Jędrzejczyk i Ryoya Morishita.

Zespół z Katowic, po bramce wyrównującej w 84. minucie, wydawał się zadowolony z remisu, co było widoczne w ich stylu gry. Zaczęli szukać sposobów na grę "na czas". Przez chwilę im się to udawało, ale jeden skuteczny atak "Wojskowych" sprawił, że cały plan legł w gruzach.

ZOBACZ WIDEO: Nowy trener RB Lipsk zaskoczył piłkarskimi umiejętnościami

- Szkoda, po prostu szkoda. Dogoniliśmy cały mecz i wydaje mi się, że graliśmy na dobrym poziomie. Wynik był cały czas bliski, a w końcówce szukaliśmy piłki "na chaos" - tłumaczył po spotkaniu strzelec jedynego gola dla GKS-u, Bartosz Nowak.

- Nie dopilnowaliśmy wszystkiego pod koniec meczu i straciliśmy bramkę w ostatniej minucie, a to zawsze boli. Trzeci gol był tylko konsekwencją, ale to ta druga bramka była kluczowa - po prostu podcięła nam skrzydła - dodał pomocnik.

GKS Katowice, po bardzo udanym poprzednim sezonie, obecnie znajduje się na dole tabeli. W czterech kolejkach przegrał trzy razy i raz zremisował. Co trzeba zrobić, by poprawić sytuację?

- Teraz nadchodzi piąta kolejka i po prostu trzeba ją wygrać. To jest maraton - nie zawsze wszystko idzie gładko. Mieliśmy też mocnych przeciwników, co nie jest żadnym wytłumaczeniem, ale grać z Legią czy Rakowem to zawsze trudne wyzwania - ocenił 31-latek.

Co ciekawe, drużyna Rafała Góraka zdobyła dotąd zaledwie trzy gole - wszystkie strzelił Bartosz Nowak.

- Czuję odpowiedzialność za grę ofensywną, bo gram na takiej pozycji. Zaczynam w większości spotkań w pierwszym składzie i zdaję sobie sprawę, że ofensywa w dużej mierze zależy ode mnie. Ale w tej chwili nie ma znaczenia, że strzeliłem trzy bramki, skoro mamy tylko jeden punkt. Dlatego nawet nie mam zamiaru się z tego cieszyć - wolałbym, żeby ktoś inny strzelał, a my mielibyśmy trzy czy cztery punkty więcej - przyznał zawodnik.

W letnim oknie transferowym z GKS-u odeszło dwóch kluczowych piłkarzy - Oskar Repka (do Rakowa Częstochowa) oraz Sebastian Bergier (do Widzewa Łódź). Czy brak tych graczy jest odczuwalny? - Nie - odpowiedział błyskawicznie Nowak.

Przed GKS-em kolejne wyzwanie - domowy mecz z beniaminkiem, Arką Gdynia. Spotkanie odbędzie się 16 sierpnia (sobota) o godzinie 17:30. Zespół z Pomorza zajmuje obecnie 10. miejsce w tabeli i jak dotąd radzi sobie znacznie lepiej w Ekstraklasie.

- Dziś nasza gra wyglądała już zdecydowanie lepiej niż w poprzednim meczu. Wracamy na właściwe tory. Nikt nie ma zamiaru się załamywać - nic się jeszcze nie dzieje. Liga trwa, co tydzień mamy nowe wyzwania i z kolejnego po prostu musimy wyjść jako zwycięzcy - zakończył Bartosz Nowak.

Komentarze (2)
avatar
Jagаfan !
11.08.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Boli mnie, że jestem ze wsi w najbardziej zrusyfikowanym regionie. Nasze śledzikowanie pochodzi z Rosji, Ukrainy i Białorusi. My nawet dożynki białoruskie organizujemy co roku, ech 
avatar
Jagafan !
11.08.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Uciekajcie Polacy z tego Wołynia i innych durnych miast dopóki możecie, bo inaczej będziecie musieli zmienić obywatelstwo na ukraińskie - tam już nie ma Polaków, wszyscy uciekli lub wyginęli w Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści