Premier League wystartowała od świetnego meczu Liverpool - Bournemouth (4:2).
W pierwszym sobotnim spotkaniu 1. kolejki emocji było jednak nieco mniej. Newcastle United miał zdecydowaną przewagę w rywalizacji z Aston Villą. A już na pewno w pierwszym kwadransie, gdy mieliśmy wręcz zawrotne tempo. Problem polegał na tym, że im dalej w las, tym było gorzej.
Goście wyglądali dużo bardziej korzystnie, kreowali sytuacje, ale... nie potrafili ich wykorzystać. Aston Villa? Cóż, zero strzałów (jakichkolwiek) w pierwszej połowie niech wystarczy za komentarz.
Na takowy (i to od razu celny!) przyszło nam czekać aż do 47. minuty, natomiast stojący w bramce Nick Pope nie miał problemów ze skuteczną interwencją. Aston Villa była bezzębna z przodu. Unai Emery musiał w przerwie przeprowadzić mocną rozmowę ze swoimi zawodnikami, ale raczej niewiele dała.
W 66. minucie sytuacja gospodarzy mocno się skomplikowała. Grający od początku Matty Cash nie popisał się przy dośrodkowaniu, rywale ruszyli z kontrą i Ezri Konsa faulował biegnącego na bramkę Anthonego Gordona, za co ujrzał czerwoną kartkę. Reprezentant Polski zrehabilitował się parę minut później, blokując potężny strzał z woleja Anthonego Elangi.
Mecz zakończył się jednak bezbramkowym remisem. Przyjezdni nie byli w stanie wykorzystać gry w przewadze przez ponad 20 minut.
Dodajmy, że w kadrze gości zabrakło rzecz jasna Alexandra Isaka. Przypomnijmy, że Szwed próbował latem wymusić transfer do Liverpoolu i został za to odsunięty od drużyny.
Aston Villa - Newcastle United 0:0
Czerwona kartka: Ezri Konsa 66' (Aston Villa, za faul taktyczny).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Cristiano Ronaldo ciągle to ma. Ale przymierzył!