Stanowcza reakcja. "To była katastrofa"

WP SportoweFakty / Michał Jankowski / Leo Bengtsson
WP SportoweFakty / Michał Jankowski / Leo Bengtsson

Lech Poznań boleśnie przegrał z KRC Genk (1:5) w pierwszym spotkaniu IV rundy el. Ligi Europy. Rozczarowania nie krył po tym meczu Leo Bengtsson, skrzydłowy "Kolejorza".

Nie dało się zagrać gorzej. Mistrzowie Polski na własne życzenie otrzymali srogą lekcję futbolu od piłkarzy KRC Genk. Lech chciał narzucić rywalowi swój ofensywny styl, ale źle oszacował swoje możliwości na tle drużyny, która również gra w podobny sposób. Z tą różnicą, że u Belgów przeważała jakość.

- Oceniłbym ten mecz na "jedynkę". Dlaczego? To była katastrofa, przegraliśmy aż 1:5 na własnym stadionie. Rywale tworzyli niebezpieczeństwo pod naszą bramką za każdym razem, gdy mieli piłkę - zareagował stanowczo po tym spotkaniu Leo Bengtsson.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Cristiano Ronaldo ciągle to ma. Ale przymierzył!

Skrzydłowy opuścił murawę już po godzinie gry, gdy rywale spokojnie kontrolowali przebieg meczu. Nie miało znaczenia, czy trzymał się bliżej lewej, czy prawej strony boiska. W każdym sektorze przegrywał tego dnia rywalizację z dużo lepiej dysponowanymi obrońcami gości. Zmarnował też jedną z lepszych okazji, które "Kolejorz" potrafił sobie w tym meczu stworzyć.

Najbardziej rażąca jest statystyka wpuszczonych goli. Lech Poznań w tym sezonie zagrał 10 spotkań, a przeciwnicy zdobyli łącznie 21 trafień. To daje średnią ponad dwóch bramek straconych na mecz. Takie wyliczenia absolutnie są kompromitacją dla mistrza Polski.

- Nie wiem, skąd tyle straconych bramek. Teraz jest trudno to analizować. Wszystko wygląda bardzo źle, ale musimy wrócić do tego spotkania i sprawdzić, co się wydarzyło. Coś jest nie tak i musimy to poprawić - tłumaczył Bengtsson.

"Kolejorz" nie zabawił długo w Lidze Europy. Nie ma wątpliwości, że w następny czwartek o godz. 20 drużyna rozpocznie mecz rewanżowy, będący jedynie pożegnaniem z tymi rozgrywkami. Na otarcie łez pozostaje faza ligowa Ligi Konferencji, którą niebiesko-biali zapewnili sobie już po wygranym dwumeczu z Breidablik.

Komentarze (1)
avatar
Nie wspieram kaczek
22.08.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skąd ? Przeciez ten Skrzypczak to parodysta , odpowiednik Fiabemy . Nie ma meczu żeby nie zawalił gola. Dramat. 
Zgłoś nielegalne treści