Rafał Gikiewicz, bramkarz Widzewa Łódź, znalazł się ostatnio w centrum uwagi z powodu napiętej sytuacji w klubie. Po meczu z Jagiellonią, gdzie obarczono go winą za stracone gole, stracił miejsce w składzie na rzecz Macieja Kikolskiego.
Gikiewicz, niezadowolony z roli rezerwowego, spotkał się z władzami Widzewa. Podczas rozmów pojawił się temat rozwiązania umowy, jednak ostatecznie zdecydowano się na kontynuację współpracy (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Mówił o powiązaniach prezesa PZPN z politykami PiS. "Ewidentna szkoda"
Kontrakt Gikiewicza obowiązuje do końca czerwca przyszłego roku, z opcją przedłużenia o kolejny sezon. Ze słów golkipera wynika, że może jednak zmienić barwy klubowe już latem. 37-latek na antenie Eleven Sports dał do zrozumienia, że jest wypychany z Widzewa.
- Jakby to powiedzieć... Jestem do wzięcia, choć nikt oficjalnie z Widzewa tego nie powie. W klubie to wiedzą, tylko mówią o tym między wierszami. Nie ukrywam, że jest jakiś temat powrotu do 2. Bundesligi. Czy się uda? W tym okienku jest bardzo mało czasu i niestety zostałem trochę postawiony pod ścianą. Nie mam za wiele czasu - wyjaśnił.
Gikiewicz doskonale zna niemieckie boiska, na których występował łącznie przez dziewięć lat. Doświadczony Polak reprezentował barwy Eintrachtu Brunszwik, SC Freiburg, Unionu Berlin oraz FC Augsburg.