Marc-Andre ter Stegen znalazł się w centrum kontrowersji po podpisaniu oświadczenia Hiszpańskiego Związku Piłkarzy (AFE) - informuje RAC1. Dokument ten sprzeciwia się planom dotyczącymi rozegrania meczu La Ligi pomiędzy Villarreal CF i FC Barcelona w Miami.
Według mediów decyzja ter Stegena spotkała się z niezadowoleniem władz klubu. W gabinetach mają być na Niemca wściekli. Barcelona uważa, że gest ten "przeczy ich interesom".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Fenomenalny gol! Bramkarz mógł tylko patrzeć
Prezydent Barcelony, Joan Laporta, wcześniej wyraził entuzjazm wobec pomysłu rozegrania meczu w USA, podkreślając korzyści marketingowe. Jednak AFE określiło plan jako "lekceważący" i skrytykowało rozgrywki La Liga za brak wcześniejszej konsultacji pomysłu z zawodnikami.
W ostatnich tygodniach relacje ter Stegena z klubem były napięte. Barcelona chciała sprzedać Niemca, by móc zarejestrować nowych piłkarzy. Kapitan nie chciał jednak odejść.
Kolejnym punktem zapalnym była operacja pleców zawodnika. Ter Stegen długo nie chciał podpisać upoważnienia dla klubowych służb medycznych do przetworzenia raportu medycznego dla LaLigi. Strony nie zgadzały się, co do długości przerwy bramkarza. W przypadku 3-miesięcznej absencji - o czym informowała Barcelona - klub mógł zarejestrować nowych piłkarzy. Z kolei Niemiec uważał, że może wrócić do gry szybciej. Ostatecznie po negocjacjach golkiper podpisał upoważnienie.
Ostatecznie Ter Stegen był obecny na oficjalnej prezentacji klubu. Przemawiał nawet do kibiców. Wydawało się, że konflikt został zażegnany, ale teraz pojawił się problem sprzeciwu wobec meczu w Miami.
Sytuacja bramkarzy w Barcelonie jest dość skomplikowana. Po transferze numerem 1 jest Joan Garcia, Inaki Pena odchodzi do Elche, a Wojciech Szczęsny wciąż nie został zarejestrowany do rozgrywek.