W piątek w Gdyni Wisła Płock przegrała pierwszy mecz w sezonie 2025/26. Wynik (0:1) nie jest jednak jedynym zmartwieniem trenera Mariusza Misiury.
W 63. minucie boisko musiał bowiem opuścić Łukasz Sekulski, który chwilę wcześniej nabawił się urazu barku.
Trener Misiura niejednokrotnie podkreślał, że Sekulski wnosi do zespołu Wisły nie tylko walory piłkarskie. 34-latek jest kapitanem "Nafciarzy", ma duży wpływ na pozostałych zawodników. Zresztą, było to widać w Gdyni, gdy starał się pocieszać kolegów, gdy akurat coś im nie wyszło. Nie było pretensji, a wyłącznie wyrazy wsparcia.
- Dziękujemy lekarzom Arki, którzy powiedzieli, że pomogą Łukaszowi. Jeżeli jest to tylko zwichnięcie barku, to postarają się go nastawić. Jeżeli to coś poważniejszego, to Łukasz zostanie w szpitalu. Na tę chwilę nie potrafię powiedzieć, ale wygląda to średnio - powiedział trener Misiura na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Prawdziwy lider. Oto co zrobił Cristiano Ronaldo
W trakcie meczu Sekulski miał tak naprawdę jedną okazję. W drugiej połowie oddał kąśliwy strzał z dystansu, ale Damian Węglarz nie dał się zaskoczyć.
Wisła była tego wieczora nieskuteczna. Przy lepszym wykończeniu goście spokojnie wywieźć z Gdyni komplet punktów. Trener Misiura nie miał jednak pretensji do zawodników.
- Jestem dumny i szczęśliwy z postawy swojej drużyny. Zamykamy etap do pierwszej przerwy na kadrę - osiągnęliśmy świetny wynik. Dziś ta porażka boli, ale mam nadzieję, pomoże nam odnosić lepsze wyniki w przyszłości - powiedział Misiura.
- Nie sądzę, że Arka jest najsłabszym zespołem w lidze. Wręcz przeciwnie - jest bardzo dobrze zorganizowana. Dziś to był mecz do pierwszego błędu. Błędy przytrafiły się Arce wcześniej, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać, z kolei nasz błąd Arka bezlitośnie wykorzystała - podsumował trener Wisły.