Kolejorz po ostatniej porażce z Cracovią Kraków spadł na czwarte miejsce w tabeli Orange Ekstraklasy i za wszelką cenę musiał wygrać spotkanie z Jagiellonią. Trener Franciszek Smuda dokonał w składzie kilka roszad. Na ławce rezerwowych zasiadł Krzysztof Kotorowski, a do bramki po długiej przerwie wrócił Emilian Dolha. Miejsce w podstawowym składzie miał stracić również Marcin Kikut, ale kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania szkoleniowiec Lecha musiał zmienić swoją decyzję, bowiem przewidziany do gry Grzegorz Wojtkowiak nie mógł wystąpić z powodu urazu. - Podczas rozgrzewki zaczął narzekać na ból pachwiny - opowiadał po meczu Smuda.
Pierwsze minuty pokazały kto będzie dyktował warunki gry. Gospodarze długo utrzymywali się przy piłce, ale ich ataki przypominały bicie głową w mur, bowiem Jagiellonia broniła dostępu do bramki dużą liczbą graczy, a z przodu ustawiony był tylko Vuk Sotirović, który pokazał kilka ciekawych akcji i mimo iż był osamotniony, kilkukrotnie sprawił obrońcom poznańskiego klubu sporo problemów. W 14. minucie mogło być groźnie pod bramką gości, ale Radosław Kałużny sfaulował Marcina Zająca mogącego znaleźć się w dogodnej sytuacji, a rzut wolny źle egzekwował Henry Quinteros. W odpowiedzi ładną akcję wyprowadzili zawodnicy Dariusza Czykiera, jednak Aleksander Kwiek złym podaniem zaprzepaścił sytuację do zdobycia gola. Chwilę później sporo zamieszania było w polu karnym gości. Po zagraniu Andersona Cueto niewiele brakowało, a jeden z obrońców Jagi zdobyłby bramkę samobójczą, lecz jego partner wybił futbolówkę zmierzającą do bramki. Gospodarze mogli objąć prowadzeniu po ładnym, aczkolwiek minimalnie niecelnym uderzeniu Marcina Kikuta.
W 35. minucie kibice mieli wreszcie powody do radości. Dobre dośrodkowanie na bramkę efektownym strzałem zamienił Cueto, dla którego był to dopiero drugi mecz w pierwszym składzie Lecha. Radość poznaniaków nie trwała jednak długo, bowiem trzy minuty później Sotirović wykorzystał nieporadność obrońców Kolejorza i strzałem głową ulokował piłkę w siatce Dolhy. W 39. minucie sędzia Mariusz Podgórski usunął z boiska Marka Wasiluka za uderzenie łokciem Hernana Rengifo. Była to pierwsza decyzja, która wzbudziła sporo kontrowersji. Przed przerwą oba zespoły mogły zdobyć po jeszcze jednym golu. Najpierw Rafał Murawski uderzył tuż nad poprzeczką, a później Łukasz Nowotczyński mógł dać prowadzeniem gościom.
W 51. minucie Jagiellonia straciła kolejnego zawodnika. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Jacek Markiewicz za faul na Murawskim. Z trybun decyzja ta wydawała się jak najbardziej słuszna, ale telewizyjne powtórki pokazują, że kapitan drużyny z Białegostoku nie trafił w nogi lechity. Od tego momentu Lech miał jeszcze większą przewagę, a Jagiellonia sporadycznie wyprowadzała dobre kontrataki.
Prowadzenie dla poznaniaków mógł odzyskać Zając, ale jego strzał obronił Grzegorz Sandomierski. W 61. minucie pomocnik Lecha dopiął swego i po dośrodkowaniu Cueto ładnym uderzeniem z woleja zdobył bramkę. Później minimalnie spóźnił się Piotr Reiss i zamiast futbolówki, to rezerwowy Lecha wylądował w siatce. W 67. minucie Murawski popisał się kapitalną akcją i podaniem do Cueto, a 18-letni Peruwiańczyk zdobył swojego drugiego gola w tym meczu. Dorobkiem strzeleckim mógł się z nim zrównać Zając, ale chybił w dogodnej sytuacji. Lech kolejny cios zadał w 80. minucie, gdy świetnie w pole karne wpadł Quinteros i został sfaulowany przez Sandomierskiego, za co sędzia podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się sam poszkodowany.
Poznaniacy nie zamierzali poprzestać na tym wyniku i chcieli jak najbardziej dobić osłabionego rywala. Kolejna sytuacja była jednak dziełem gości. Nowotczyński groźnie strzelał z rzutu wolnego i dobrą paradą popisał się Dolha. Ostatnie minuty należały do wprowadzonego w drugiej połowie Przemysława Pitrego. Najpierw w efektowny sposób uderzył za lekko, aby pokonać bramkarza Jagiellonii, ale w 90. minucie zdobył bramkę. Z lewej strony boiska dośrodkował Jakub Wilk, a karygodny błąd popełnił niedoświadczony Sandomierski, który odbił piłkę przed siebie, co bezlitośnie wykorzystał napastnik Lecha mocnym strzał z 13 metrów. Warto dodać, że golkiper gości przez cały mecz był bardzo niepewny w swoich interwencjach. Pitry na listę strzelców wpisał się jeszcze w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, gdy po podaniu Zająca efektownym strzałem piętą ustalił wynik spotkania.
Poznaniacy skutecznie zrewanżowali się za porażkę 2:4 z rundy jesiennej. Zadanie ułatwił im sędzia, ale nie ulega wątpliwości, że to oni byli zespołem lepszym. Jagiellonia kontynuuje swoją niechlubną passę meczów bez zwycięstwa i tylko zaliczce z jesieni zawdzięcza, że najprawdopodobniej uniknie spadku do drugiej ligi, chociaż pewna tego być jeszcze nie może. Lech zrobił krok w kierunku Pucharu UEFA, ale musi liczyć jeszcze na potknięcie Legii Warszawa i w szczególności Groclinu Grodzisk Wlkp.
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 6:1 (1:1)
1:0 - Cueto 35'
1:1 - Sotirović 38'
2:1 - Zając 61'
3:1 - Cueto 67'
4:1 - Quinteros (k.) 80'
5:1 - Pitry 90'
6:1 - Pitry 90+3'
Składy:
Lech Poznań: Dolha - Kikut (59' Reiss), Kucharski, Bosacki, Djurdjević, Zając, Murawski, Bandrowski, Cueto (75' Wilk), Quinteros, Rengifo (71' Pitry).
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Alexis, Kałużny, Nawotczyński, Jarecki, Niedziela (67' Renusz), Markiewicz, Falkowski, Wasiluk, Kwiek (69' Bruno), Sotirović (59' Tumicz).
Żółte kartki: Kikut (Lech) oraz Nawotczyński, Markiewicz, Alexis (Jagiellonia).
Czerwone kartka: Wasiluk /39' za uderzenie rywala/, Markiewicz /51' za drugą żółtą/ (Jagiellonia).
Sędzia: Mariusz Podgórski (Wrocław).
Widzów: 14 000 (700 z Białegostoku).
Najlepszy piłkarz Lecha Poznań: Anderson Cueto.
Najlepszy piłkarz Jagiellonii Białystok: Vuk Sotirović.
Najlepszy piłkarz meczu: Anderson Cueto.