Witalij Roman miał trafić do Lechii Gdańsk, lecz ostatecznie do transferu nie doszło. To znaczy, niby doszło, ale jednak nie do końca. Gdy pytaliśmy w klubie o tego zawodnika, tłumaczono nam, że po prostu zrezygnowano z przyczyn ekonomicznych.
Teraz tematu już nie ma. Lechia kupiła Bartłomieja Kłudkę z Zagłębia Lubin i nie szuka już kolejnego prawego obrońcy. Roman? Czeka na... rozwiązanie kontraktu z Lechią, by wrócić do Lwowa.
Bo umowa faktycznie została podpisana.
Na oficjalnej stronie Ruchu Lwów ukazała się w czwartek rozmowa z dyrektorem sportowym klubu Wołodymyrem Łapyckim. Dowiadujemy się z niej, że "Lechia zachowała się bardzo nieprofesjonalnie".
I informacje są następujące: Lechia zaproponowała 350 tys. euro za wypożyczenie Romana z obowiązkiem wykupu po zakończeniu sezonu za kolejne 350 tys. euro. Kluby podpisały umowę transferową. Roman zostałby piłkarzem Lechii po przelaniu pierwszej transzy na konto Ruchu. Termin minął jednak 18 sierpnia 2025 roku, a pieniądze nie wpłynęły. Co ciekawe, działacze klubu z Lwowa wpisali w umowie karę, ot na wypadek gdyby Lechia nie wywiązała się z warunków transferu.
- Zgodnie z warunkami umowy transferowej, ostatecznym terminem płatności przez Lechię był 8 września - data zamknięcia okna transferowego w Polsce - tłumaczy Łapycki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to był jego dzień! Uroczy przyjaciel gwiazdora Barcelony
Według jego słów kara wynosi 100 tys. euro. - Ruch wysłał oficjalne pismo do strony polskiej, ostrzegając i przypominając o zobowiązaniach kontraktowych. To samo zrobił Wołodymyr Berbeka, który skontaktował się bezpośrednio z prezesem i dyrektorem sportowym Lechii. Roman również komunikował się z zarządem klubu i stale słyszał, że sprawa jest rozwiązywana, wszystko będzie dobrze - mówi dyr. sportowy Ruchu.
Umowa została podpisana 12 sierpnia 2025 roku. Miała wejść w życie po dokonaniu pierwszej płatności.
- Gdyby płatność została dokonana, Ruch natychmiast przekazałby Lechii wszystkie niezbędne dokumenty do rejestracji zawodnika. Lechia jednak z tej możliwości nie skorzystała, w związku z czym kontrakt zawodnika z polskim klubem zostanie rozwiązany. Teraz, aby całkowicie rozwiązać umowę, Lechia musi zapłacić karę - mówi Łapycki.
- Byliśmy na to przygotowani. Ostrzegano nas, że Lechia ma złą reputację i może nie wywiązać się z warunków kontraktu, dlatego zawarliśmy w nim klauzulę dotyczącą kar - komentuje.
W Ruchu są wściekli. Nie tak wyobrażali sobie finał tej sprawy.
- Lechia zachowuje się nieprofesjonalnie i nie szanuje interesów zawodnika ani strony, z którą negocjowała - grzmi dyrektor sportowy Ruchu. - Jej podejście do negocjacji jest amatorskie i jedynie dyskredytuje klub, łamiąc istniejące, udokumentowane umowy. Dlatego Lechia musi zostać ukarana zgodnie z warunkami kontraktu. Ruch w żadnym wypadku nie chce powiedzieć złego słowa o polskiej piłce i lokalnych klubach, ale zachowanie Lechii jest rażące i niedopuszczalne. Zarząd Lechii skompromitował się w oczach środowiska piłkarskiego i wykazał swoją niekompetencję - dodaje.
Skontaktowaliśmy się z Lechią, natomiast klub nie chce udzielać w tym temacie żadnych komentarzy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w Lechii uważają, że postąpili zgodnie z prawami wynikającymi z umowy.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty