W Widzewie Łódź Imad Rondić grał przez półtora sezonu. Bośniak był jednym z liderów zespołu. W 55 meczach strzelił 16 goli i zaliczył 5 asyst. Spisywał się na tyle dobrze, że zimą tego roku trafił do walczącego o awans do Bundesligi 1.FC Koeln.
W Kolonii Rondić jednak przepadł. Jego bilans to 10 meczów i jeden gol. Zespół ten w tym sezonie rywalizuje w Bundeslidze, a Bośniak nie wywalczył sobie miejsca w składzie. Szansą na regularną grę był transfer.
ZOBACZ WIDEO: Przyjęła pod dach Ukrainkę. Teraz co miesiąc dostaje od niej taki SMS
Napastnik trafił do Rakowa Częstochowa. - Imada dobrze znam, bo grał w Ekstraklasie i był temat już wcześniej, by go sprowadzić do Rakowa. Nie jestem odpowiedzialny za skauting i pozyskiwanie zawodników, ale jeżeli ta opcja była najlepsza i taka decyzja zapadła, to Imad dołączył do nas, przy mojej aprobacie - powiedział trener Rakowa, Marek Papszun.
Transfer Rondicia był rozpatrywany jako zastępstwo dla Jonatana Brauta Brunesa, którym poważnie interesowała się Slavia Praga. Norweg ostatecznie został w Rakowe, ale to nie oznaczało rezygnacji z Bośniaka. Ostatecznie z Rakowa odszedł Leonardo Rocha.
- Ta sytuacja była podyktowana tym, że była oferta na Brunesa. Była kwestia następstwa, gdyby Brunes odszedł. Wtedy Rocha zostałby w Rakowie, ale był efekt domina. Nie chcieliśmy w tej sytuacji Leo przytrzymywać. Jest rywalizacja na tej pozycji. Są Brunes, Makuch i Rondić, a na tej pozycji mogą zagrać jeszcze inni zawodnicy. Wierzę, że to będzie podnosiło jakość graczy i zespołu - zakończył Papszun.