Pierwsza część sobotniego meczu zdecydowanie nie porwała kibiców zgromadzonych na stadionie przy ulicy Struga. Oba zespoły miały co prawda swoje sytuacje, ale nie forsowały tempa, brakowało płynności, często akcje były przerywane faulami. Obraz gry uległ zmianie po przerwie.
Radomianie nie mogli wyobrazić sobie lepszego rozpoczęcia drugiej części gry. W 47. minucie wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Po długim zagraniu od bramki piłkę przejął Vasco Lopes, podał do wychodzącego na wolne pole Elvesa Balde, ten wbiegł z futbolówką w pole karne i strzelił w kierunku dalszego słupka. Frantisek Plach był bez szans.
Radomianie wyszli na prowadzenie i nie oddali go już do końca. Tym samym przerwali niechlubną serię pięciu meczów bez zwycięstwa. Trener Joao Henriques może zatem odetchnąć z ulgą. W trakcie tygodnia poprzedzającego spotkanie media informowały, że jego posada jest zagrożona i dalsze losy w dużej mierze zależą od rezultatu starcia z Piastem.
- Mam to szczęście, że nie czytam żadnych doniesień medialnych. Pracuję tutaj każdego dnia na tym samym profesjonalnym poziomie. Pierwszy przychodzę do klubu i ostatni z niego wychodzę. To normalne, że gdy nie wygrywamy, to trener jest gó*****y - przyznał Portugalczyk z charakterystyczną dla siebie szczerością na pomeczowej konferencji prasowej.
- Gdy wygrywamy, trener jest najlepszy w lidze, ale to normalne. Przyzwyczaiłem się do tego. Prezes powiedział mi raz: "to niebywałe, że każdego dnia jesteś tak samo uśmiechnięty". Tak, to prawda. Każdego dnia śpię spokojnie na mojej poduszce. Jeśli chodzi o profesjonalizm, to być może jest na świecie ktoś tak profesjonalny jak ja, ale na pewno nie bardziej. Czasami masz więcej szczęścia, czasami mniej. Czasami wygrywasz, czasami przegrywasz, taka jest piłka nożna - kontynuował Henriques.
- Gdy przyszedłem do Radomiaka, przegrałem w pierwszym meczu 0:5. Niektórzy z was mówili: "gó*****y trener". Osiem miesięcy później niektórzy z was mnie przepraszali. Ja to akceptuję, to jest normalne, więc każdego dnia pracujemy z takim samym uśmiechem, bo wiemy, co robimy. To jest najważniejsze - skwitował szkoleniowiec.
Trener Radomiaka zdecydował się na kilka zmian względem poprzednich meczów. Spotkanie z Piastem na ławce rezerwowych rozpoczął Jeremy Blasco, a duet stoperów z Adrianem Dieguezem stworzył Steve Kingue. Zamiast Michała Kaputa na pozycji defensywnego pomocnika wystąpił Ibrahim Camara. Ponadto, do podstawowej jedenastki wrócili Elves Balde oraz Vasco Lopes. Na lewej obronie zagrał Joao Pedro. To ze względu na problemy zdrowotne sprowadzonego z Manchesteru City Josha Wilsona-Esbranda.
- Dobraliśmy zawodników o charakterystyce najlepiej pasującej do tego spotkania. Od Ibrahima mogliśmy oczekiwać trochę więcej podań, dobrze czuje się z piłką. Steve też ma inną charakterystykę niż Jeremy. Jeden z zawodników Piasta schodził ze środka w boczne strefy i chcieliśmy radzić sobie tam pod względem szybkościowym - przyznał Henriques.