Remigiusz Półtorak z Paryża
To nie jest przesada. Gdy wychodziliśmy z Teatru Chatelet dwa kroki za Ousmane’m Dembele, ścisk był niemożebny, sześciu albo siedmiu ochroniarzy z trudem torowało mu drogę, a gdy pojawił się wreszcie przed kibicami, na otaczających ulicach zapaliły się race, wystrzeliły sztuczne ognie, a "Ousmane Ballon d’Or" poniosło się jak nigdy wcześniej. Paryż długo czekał na taką chwilę. Na triumf swojego zawodnika po historycznym sezonie. Ale nawet jeśli zabrzmi to trochę nieprawdopodobnie, Dembele nie pojawiłby się na scenie Teatru Chatelet i nie odebrałby osobiście nagrody, gdyby dwa i pół tygodnia temu nie doznał kontuzji we Wrocławiu.
Francja grała wtedy z Ukrainą, zawodnik PSG wszedł na boisko po przerwie, ale szybko musiał je opuścić, kiedy nagle poczuł uraz mięśniowy. Jaki to ma związek ze Złotą Piłką? Do niedzieli można było przypuszczać, że żaden, ale gdy z powodu ulewnych deszczy przełożono właśnie na poniedziałek francuski klasyk OM - PSG, koledzy Dembele grali w Marsylii, podczas gdy on siedział w pierwszym rzędzie i czekał na ogłoszenie wyników. Paradoksalnie, kontuzja okazała się w tym przypadku zbawienna.
Dembele nie mógł powstrzymać łez
Inaczej nie usłyszelibyśmy tak emocjonalnego i tak poruszającego wystąpienia Dembele, który na scenie nie mógł powstrzymać łez, gdy mówił, jaką przeszedł drogę, ile zawdzięcza mamie (która też pojawiła się na scenie) i jakim wsparciem był dla niego w ostatnich latach jego agent.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
- Zawsze mnie wspierali w trudnych momentach - mówił, a naturalność, prostota i spontaniczność - czyli to, za co "Dembouz" jest poważany w piłkarskiej szatni - biła z każdego zdania. Dlatego kilka razy zakrywał twarz, by łamiącym się głosem dziękować po kolei wszystkim, którzy doprowadzili go do tego miejsca. Bo to wcale nie było oczywiste.
Dlaczego Dembele nagle wyszedł z sali w trakcie ceremonii?
Zanim jednak Dembele odebrał nagrodę z rąk Ronaldinho, trwały jeszcze ostatnie podchody, żeby odtajnić najbardziej skrywany sekret tego wieczoru. W czasie gdy z kolegami z klubu i z Donnarummą rozmawiali w dyskretnym salonie na tyłach sceny, agent Yamala Jorge Mendes próbował zasięgnąć języka, czy jego podopieczny wyjedzie z główną nagrodą. Bezskutecznie. Inna, jeszcze bardziej zaskakująca scena, rozegrała się już w trakcie ceremonii. Gdy było wręczane Trofeum Kopy, Dembele nagle wyszedł z sali. Okazało się, że ochrona przesadziła jego rodzinę w inne miejsce i musiał interweniować. Ostatecznie obyło się bez incydentu dyplomatycznego.
Przemiana, którą przeszedł, jest niespotykana. Przez lata uważany za ogromny talent, który jednak nie potrafi dostosować higieny życia do futbolu na najwyższym poziomie, w ostatnim czasie stał się wzorem do naśladowania. I być może to w całej tej historii jest najbardziej uderzające, bo pokazuje nie ma rzeczy niemożliwych; że zawodnik w wieku 28 lat może wymyśleć się na nowo; że nawet w trakcie jednego sezonu zmiana może być totalna.
Efekty od początku tego roku przeszły najśmielsze oczekiwania. Dembele zawsze był dobrym duchem drużyny, ale w nowej roli, “fałszywej dziewiątki”, stał się twarzą PSG, zmiatającego wszystko po drodze w Lidze Mistrzów. Liderem i egzekutorem, jakiego nikt się nie spodziewał. Dzisiaj zupełnie inaczej brzmią jego słowa z początku sezonu, wypowiedziane do najbliższego grona: - To będzie mój rok.
Nieoczekiwana reakcja ojca Yamala
Gdy wiele lat temu, na początku jego zawodowej kariery, odwiedziliśmy go w Rennes, wyrażał tak naprawdę jedno marzenie - zagrać kiedyś w Barcelonie. I wczoraj miał wiele ciepłych słów dla klubu z Katalonii, w którym spędził sześć lat. O tym, żeby zdobyć Złotą Piłkę nawet nigdy nie myślał, co powiedział na scenie z rozbrajającą szczerością. A przecież jego zwycięstwo nad najgroźniejszym rywalem, Laminem Yamalem, nie podlegało żadnej dyskusji.
Dokładne wyniki poznamy dopiero w najnowszym wydaniu "France Football", ale już teraz redaktor naczelny magazynu Vincent Garcia zdradził, że "Dembele wygrał ze znaczącą przewagą na wszystkich kontynentach". Odpowiedź klanu Yamala wyrażona ustami jego ojca tuż po wyjściu z gali? - W przyszłym roku ta nagroda będzie nasza.
"Brak szacunku dla Lewandowskiego"
Siedemnaste miejsce Roberta Lewandowskiego, najniższe w jego dotychczasowej karierze, nie wzbudziło większego poruszenia, choć jest z pewnością poniżej oczekiwań. Sergio Levinsky, dziennikarz rezydujący w Barcelonie i od lat obecny na gali Złotej Piłki, jest wobec tej decyzji jurorów bardzo krytyczny.
- Wygląda mi to na brak szacunku - mówi wprost. - Poprzedni sezon w jego wykonaniu był przecież znakomity, a wieku 37 lat to jest ogromny wyczyn. Dlatego powinien zająć znacznie wyższe miejsce, nie za wcześniejsze dokonania, ale właśnie za to, jak spisywał się w minionym sezonie.
O tym, że Lewandowski, po braku nominacji w ubiegłym roku, nie może teraz liczyć nawet na czołową "dziesiątkę" świadczył już skład barcelońskiej delegacji. Oprócz prezydenta Joana Laporty, Ewy Pajor i jej koleżanek, z czterech nominowanych byli tylko Yamal i Raphinha. Do Paryża nie przyleciał nawet Pedri, ostatecznie jedenasty w klasyfikacji.
Wzruszenie Ewy Pajor
Barcelona miała jednak mimo to powody do zadowolenia. O ile sezon należał do PSG, Katalończycy wywieźli z Paryża również cztery trofea (Złotą Piłkę dla Aitany Bonmati, Trofea Kopy dla Yamala i Vicky Lopez oraz Trofeum Gerda Mullera dla Ewy Pajor).
Polka, jak już pisaliśmy wcześniej, to pierwsza laureatka tego wyróżnienia. Konkurencję dosłownie znokautowała, strzelając w sumie 52 gole w 59 meczach. Inne zawodniczki nawet nie zbliżyły się do tego wyczynu. W ogólnej klasyfikacji Pajor też zajęła wysokie, ósme miejsce. Na scenie była bardzo wzruszona.
- Pochodzę z małej polskiej miejscowości (Uniejów - red.), ale teraz gram w takim wielkim klubie jak Barcelona i w narodowej reprezentacji. To zaszczyt. Dziękuję wszystkim kibicom i koleżankom, bo bez nich nie byłoby to możliwe - mówiła Ewa Pajor (podpisana w pierwszym rządzie Teatru Chatelet jeszcze drugim imieniem Barbara), ciesząc się, że może być inspiracją dla młodych dziewcząt. Cała sala dwukrotnie nagrodziła ją oklaskami.
Jej historia także zapisała się już na trwałe w wielkiej księdze Złotej Piłki.