Luis Figo pojawił się na stadionie Montjuic jako ambasador UEFA, zasiadając w loży obok Joana Laporty, Nassera Al-Khelaifiego i Aitany Bonmati. Jego obecność na meczu Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain wzbudziła silne emocje wśród fanów FC Barcelony, którzy pamiętają jego kontrowersyjny transfer do Realu Madryt w 2000 roku.
Podczas przygotowań do meczu kibice gospodarzy zaczęli skandować obraźliwe hasła pod adresem Figo. "Ten Portugalczyk to skur*****" - rozbrzmiewało na trybunach Estadi Olimpic Lluis Companys, co jasno pokazało, że dawny idol popadł w niełaskę katalońskich kibiców.
ZOBACZ WIDEO: Od tej strony jej nie znacie. Otylia Jędrzejczak pisze wiersze
Joan Laporta, prezydent FC Barcelony, zachował spokój wobec tej sytuacji. - Figo jest członkiem zarządu UEFA i dla nas jest absolutnie godny szacunku. Był piłkarzem Barcelony, pamiętamy chwile chwały, które nam dał, potem podjął decyzję, ale życie toczy się dalej. Figo jest członkiem UEFA i zostanie przyjęty z należnym szacunkiem - powiedział Laporta, cytowany przez eldesmarque.com.
Zupełnie inne stanowisko zajął były sternik klubu, Joan Gaspart. W rozmowie z "Qué t'hi jugues" na antenie La Ser stwierdził: - Nie przywitam się z Figo w loży - podkreślając, że nie zamierza okazywać mu żadnej uprzejmości.
Toni Freixa, były działacz Barcelony, również nie krył rozczarowania. W mediach społecznościowych napisał: "Precz ze zdrajcami".
Wielu kibiców nie mogło zrozumieć, dlaczego klub dopuścił do tego, by Figo zasiadł w loży. - To prowokacja - grzmiał w rozmowie z "Marką" jeden z fanów.