Od początku to gospodarze sprawiali wrażenie lepiej przygotowanych do tego spotkania. Doskonale zabezpieczali dostęp do własnego pola karnego, ustawiali się blisko siebie i momentami zakładali skuteczny pressing na połowie Liverpoolu.
Konsekwencją takiej gry okazało się trafienie Moisesa Caicedo. Ekwadorczyk przejął piłkę w środkowej strefie boiska, poprowadził ją w kierunku pola karnego, a następnie oddał przepiękny strzał w samo okienko. Giorgi Mamardaszwili sięgnął piłkę palcami, ale nie był w stanie uchronić swojej drużyny przed stratą gola.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to trafił?! "Golazzo" w lidze meksykańskiej
Mistrzowie Anglii wydawali się być całkowicie bezradni. W pierwszej połowie nie oddali nawet ani jednego celnego strzału na bramkę, choć przed przerwą doskonałą okazję miał Alexander Isak. Napastnik przymierzył jednak głową za wysoko i nie sprawił żadnych problemów Robertowi Sanchezowi.
Chelsea również nie imponowała skutecznością w ofensywie, ale była bliżej zdobycia drugiego gola. Alejandro Garnacho zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, ale nie dokręcił odpowiednio piłki i ta odbiła się jedynie od zewnętrznej części słupka.
Arne Slot musiał przeprowadzić ze swoimi zawodnikami dość konkretną rozmowę w szatni, bo w drugiej połowie Liverpool wyszedł zupełnie odmieniony. "The Reds" byli dużo bardziej zdeterminowani i momentami kontrolowali spotkanie, tak jakby wcale nie musieli gonić wyniku.
Ledwo po wznowieniu gry Mohamed Salah mógł wpisać się na listę strzelców. Egipcjanin otrzymał znakomite podanie piętą od Floriana Wirtza, ale nie był w stanie uderzyć nawet w światło bramki.
Po godzinie gry udało się znaleźć drogę do bramki gospodarzy. Dośrodkowanie Dominika Szoboszlaia próbował opanować w polu karnym Alexander Isak. Szwedowi wyszło zaskakujące zagranie przed bramkę do wbiegającego Cody'ego Gakpo, który z bliskiej odległości nie miał problemów ze zdobyciem gola.
Obie drużyny sporo emocji zapewniły swoim kibicom w końcówce. Z obu stron nie brakowało sytuacji, które mogły zakończyć się trafieniami, ale to Chelsea miała dużo lepsze okazje do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Świetnie spisywał się w bramce Giorgi Mamardaszwili. Szczególnie przy uderzeniach Jamiego Gittensa oraz Estevao. W przypadku Liverpoolu mogło się skończyć nawet trafieniem samobójczym, gdy próbował interweniować we własnym polu karnym Ryan Gravenberch.
W doliczonym czasie gry kibice "The Blues" wpadli w euforię. Marc Cucurella urwał się lewą stroną boiska i wypatrzył w polu karnym Estevao. 18-latek bez skrupułów wpakował piłkę do siatki i dał swojej drużynie zwycięstwo. Liverpool? Kilkukrotnie w tym sezonie wygrywał po golach w samej końcówce, a tym razem już drugi raz z rzędu musi przełknąć gorycz porażki w ostatnich sekundach.
Chelsea FC - Liverpool FC 2:1 (1:0)
1:0 - Moises Caicedo 14'
1:1 - Cody Gakpo 63'
2:1 - Estevao 90+5'
Składy:
Chelsea: Robert Sanchez - Malo Gusto, Josh Acheampong (68. Jorrel Hato), Benoit Badiashile (55. Romeo Lavia), Marc Cucurella - Reece James, Moises Caicedo - Pedro Neto (75. Estevao), Enzo Fernandez, Alejandro Garnacho (75. Jamie Gittens) - Joao Pedro (75. Marc Guiu).
Liverpool: Giorgi Mamardaszwili - Conor Bradley (46. Florian Wirtz), Ibrahima Konate (56. Curtis Jones), Virgil van Dijk, Milos Kerkez (56. Andrew Robertson) - Ryan Gravenberch, Alexis Mac Allister (87. Wataru Endo), Dominik Szoboszlai - Mohamed Salah, Alexander Isak (74. Hugo Ekitike), Cody Gakpo.
Żółte kartki: Bradley, Szoboszlai (Liverpool).
Sędzia: Anthony Taylor.