Sam Szczęsny nie unika w filmie trudnych tematów. Jak podkreślał wielokrotnie, zależało mu na uchwyceni całości charakteru, nie tylko tych najlepszych cech. Chciał uniknąć cukierkowości.
W filmie mocno wybrzmiewa zawód po decyzji trenera Arsene'a Wengera, który w 2015 roku wysłał Polaka na wypożyczenie do Romy, a potem podziękował za grę w Arsenalu. Po wyjeździe Szczęsnego z Anglii obu panom nie udało się ze sobą porozmawiać. Nastąpiło to dopiero w filmie. W komfortowej atmosferze wzajemnego szacunku. Do pojednania nie doszło jednak w przypadku drugiej, znacznie istotniejszej relacji - ojca z synem. Maciej Szczęsny występuje w filmie, jednak z wypowiedziach jego i Wojciecha trudno doszukać się choćby cienkiej nici porozumienia.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"
- Ta pierwsza relacja [z Wengerem - przyp. red.] nigdy nie potrzebowała naprawy. Raczej wyjaśnienia, którego zabrakło przez zbieg okoliczności. Nie jest tak, że byliśmy pokłóceni i nie rozmawialiśmy. Nie czuliśmy do siebie urazu. Po prostu tak się potoczyły nasze ścieżki zawodowe i życiowe, że przez paręnaście lat nie udało nam się spotkać i porozmawiać. Ten pierwszy raz był przy kamerze - to taki "smaczek" w filmie - tłumaczył Szczęsny odpowiadając na pytanie jednego z widzów podczas poniedziałkowego przedpremierowego spotkania w warszawskiej Kinotece. - Jeśli chodzi o tę drugą relację [z ojcem - przyp. red], to nie ma śladów nadziei. Nie jest to rzecz, o której mówi się łatwo. Nie jest to też coś, z czego jestem dumny, więc na tym się zatrzymam.
Priorytety
Wątek Wengera pojawił się w pytaniach jeszcze raz. Jeden z widzów zapytał o naukę, jaką Polak przyjął od trzech wielkich trenerów: Allegriego, Wengera i Flicka. Odpowiedź była jasna.
- Jeśli mówimy o trenerach, którzy mieli na mnie wpływ, to możemy wspomnieć tylko Wengera. W okresie dorastania i pierwszych kroków w wielkiej piłce był osobą za mnie odpowiedzialną. Po drugie, był tym, kto dał mi okazję, żebym mógł pokazać swoje umiejętności. Pozostali byli moimi trenerami - staram się dobrze wykonywać zadania od nich i swoją pracę. Arsene natomiast pełnił rolę trenera-ojca i jestem mu za to wdzięczny.
Jeden z widzów stwierdził, że film odpowiada na pytanie, jak radzić sobie z porażką. Tymczasem brakuje odpowiedzi na pytanie o umiejętność radzenia sobie z sukcesem.
- Jedno i drugie jest równie trudne. Wydaje mi się, że od wielu lat przyjąłem taką zasadę, że moja praca nie przychodzi ze mną do domu. Wczoraj dostaliśmy porządne lanie od Sevilli, 1:4, a dziś jestem z wami uśmiechnięty i staram się, żeby nie było widać, że niedawno cztery razy wyjmowałem piłkę z siatki - z delikatnym uśmiechem mówił 35-letni bramkarz. - Jest to kwestia priorytetów w życiu, rozpoznania faktu, że to, co najważniejsze, jest w domu, a nie w pracy. Na początkowym etapie kariery nie potrafiłem tego rozdzielić, dziś przychodzi mi to zupełnie naturalnie.
Głowa do góry, klata do przodu
Wojciech Szczęsny, choć urodzony w Warszawie i w stolicy zaczynał swoją piłkarską karierę, to stosunkowo wcześnie wyjechał do Londynu zwabiony przez Arsenal. Dużą część swojego życia spędził za granicą. Padło więc też pytanie o to, kim tak naprawdę się czuje.
- Jestem absolutnie warszawiakiem i nigdy warszawiakiem być nie przestanę - odparł natychmiast zawodnik Barcelony, co zostało nagrodzone głośnymi brawami. - Nie ukrywam, że lubię mieszkać za granicą, ale jestem cholernie dumny z tego, skąd pochodzą. Jestem dumny z bycia Polakiem i warszawiakiem. Wszyscy moi znajomi na Grochowie są z kolei dumni z tego, co do tej pory udało mi się w życiu zrobić. Tego nikt mi nie zabierze bez względu na to, w jakim miejscu świata będę mieszkać.
Rada dla grających w piłkę młodych sportowców? - Powinni uwierzyć w siebie. Uważam, że w Polsce mamy wbudowany w charakter kompleks niższości. Wyjechałem do Anglii i widziałem wszystkich, którzy walczyli o "swoje" z pewnością siebie, a czasem nawet arogancją. Mimo że zaszedłem trochę dalej niż oni, wtedy wszyscy wydawali mi się być ode mnie lepsi. A pewnie wcale tak nie było. Pewność siebie jest potrzebna. Najpierw należy zbudować kompetencje i być dobrym w tym, co się robi, a potem nie wstydzić się tego, że się wierzy we własne umiejętności. Zbyt wielu młodych chłopaków z Polski, którzy przyjeżdżają na kadrę, nie wierzą w to, że mogą grać na poziomie piłkarzy z Hiszpanii, Niemiec czy Anglii. Tymczasem trzeba robić tak, jak mówił Lucjan Brychczy, legenda Legii Warszawa: "Głowa do góry i klata do przodu!".
Film "Szczęsny" wyprodukowało studio "Papaya Films". Dystrybucja: Amazon. Premierę zaplanowano na 10 października.