Wojciech Szczęsny zaczął mówić o ojcu. "Nie ma śladów nadziei"

Newspix / Mutsu Kawamori/AFLO / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
Newspix / Mutsu Kawamori/AFLO / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

- Nie ma śladów nadziei - Wojciech Szczęsny bezpardonowo o relacji z ojcem. Przedpremierowy pokaz filmu o aktualnym bramkarzu Barcelony był okazją do wspomnień. W większości pozytywnych, ale były też chwile gorzkich historii.

Sam Szczęsny nie unika w filmie trudnych tematów. Jak podkreślał wielokrotnie, zależało mu na uchwyceni całości charakteru, nie tylko tych najlepszych cech. Chciał uniknąć cukierkowości.

W filmie mocno wybrzmiewa zawód po decyzji trenera Arsene'a Wengera, który w 2015 roku wysłał Polaka na wypożyczenie do Romy, a potem podziękował za grę w Arsenalu. Po wyjeździe Szczęsnego z Anglii obu panom nie udało się ze sobą porozmawiać. Nastąpiło to dopiero w filmie. W komfortowej atmosferze wzajemnego szacunku. Do pojednania nie doszło jednak w przypadku drugiej, znacznie istotniejszej relacji - ojca z synem. Maciej Szczęsny występuje w filmie, jednak z wypowiedziach jego i Wojciecha trudno doszukać się choćby cienkiej nici porozumienia.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"

- Ta pierwsza relacja [z Wengerem - przyp. red.] nigdy nie potrzebowała naprawy. Raczej wyjaśnienia, którego zabrakło przez zbieg okoliczności. Nie jest tak, że byliśmy pokłóceni i nie rozmawialiśmy. Nie czuliśmy do siebie urazu. Po prostu tak się potoczyły nasze ścieżki zawodowe i życiowe, że przez paręnaście lat nie udało nam się spotkać i porozmawiać. Ten pierwszy raz był przy kamerze - to taki "smaczek" w filmie - tłumaczył Szczęsny odpowiadając na pytanie jednego z widzów podczas poniedziałkowego przedpremierowego spotkania w warszawskiej Kinotece. - Jeśli chodzi o tę drugą relację [z ojcem - przyp. red], to nie ma śladów nadziei. Nie jest to rzecz, o której mówi się łatwo. Nie jest to też coś, z czego jestem dumny, więc na tym się zatrzymam.

Priorytety

Wątek Wengera pojawił się w pytaniach jeszcze raz. Jeden z widzów zapytał o naukę, jaką Polak przyjął od trzech wielkich trenerów: Allegriego, Wengera i Flicka. Odpowiedź była jasna.

- Jeśli mówimy o trenerach, którzy mieli na mnie wpływ, to możemy wspomnieć tylko Wengera. W okresie dorastania i pierwszych kroków w wielkiej piłce był osobą za mnie odpowiedzialną. Po drugie, był tym, kto dał mi okazję, żebym mógł pokazać swoje umiejętności. Pozostali byli moimi trenerami - staram się dobrze wykonywać zadania od nich i swoją pracę. Arsene natomiast pełnił rolę trenera-ojca i jestem mu za to wdzięczny.

Jeden z widzów stwierdził, że film odpowiada na pytanie, jak radzić sobie z porażką. Tymczasem brakuje odpowiedzi na pytanie o umiejętność radzenia sobie z sukcesem.

- Jedno i drugie jest równie trudne. Wydaje mi się, że od wielu lat przyjąłem taką zasadę, że moja praca nie przychodzi ze mną do domu. Wczoraj dostaliśmy porządne lanie od Sevilli, 1:4, a dziś jestem z wami uśmiechnięty i staram się, żeby nie było widać, że niedawno cztery razy wyjmowałem piłkę z siatki - z delikatnym uśmiechem mówił 35-letni bramkarz. - Jest to kwestia priorytetów w życiu, rozpoznania faktu, że to, co najważniejsze, jest w domu, a nie w pracy. Na początkowym etapie kariery nie potrafiłem tego rozdzielić, dziś przychodzi mi to zupełnie naturalnie.

Głowa do góry, klata do przodu

Wojciech Szczęsny, choć urodzony w Warszawie i w stolicy zaczynał swoją piłkarską karierę, to stosunkowo wcześnie wyjechał do Londynu zwabiony przez Arsenal. Dużą część swojego życia spędził za granicą. Padło więc też pytanie o to, kim tak naprawdę się czuje.

- Jestem absolutnie warszawiakiem i nigdy warszawiakiem być nie przestanę - odparł natychmiast zawodnik Barcelony, co zostało nagrodzone głośnymi brawami. - Nie ukrywam, że lubię mieszkać za granicą, ale jestem cholernie dumny z tego, skąd pochodzą. Jestem dumny z bycia Polakiem i warszawiakiem. Wszyscy moi znajomi na Grochowie są z kolei dumni z tego, co do tej pory udało mi się w życiu zrobić. Tego nikt mi nie zabierze bez względu na to, w jakim miejscu świata będę mieszkać.

Rada dla grających w piłkę młodych sportowców? - Powinni uwierzyć w siebie. Uważam, że w Polsce mamy wbudowany w charakter kompleks niższości. Wyjechałem do Anglii i widziałem wszystkich, którzy walczyli o "swoje" z pewnością siebie, a czasem nawet arogancją. Mimo że zaszedłem trochę dalej niż oni, wtedy wszyscy wydawali mi się być ode mnie lepsi. A pewnie wcale tak nie było. Pewność siebie jest potrzebna. Najpierw należy zbudować kompetencje i być dobrym w tym, co się robi, a potem nie wstydzić się tego, że się wierzy we własne umiejętności. Zbyt wielu młodych chłopaków z Polski, którzy przyjeżdżają na kadrę, nie wierzą w to, że mogą grać na poziomie piłkarzy z Hiszpanii, Niemiec czy Anglii. Tymczasem trzeba robić tak, jak mówił Lucjan Brychczy, legenda Legii Warszawa: "Głowa do góry i klata do przodu!".

Film "Szczęsny" wyprodukowało studio "Papaya Films". Dystrybucja: Amazon. Premierę zaplanowano na 10 października.

Komentarze (7)
avatar
Robert0791
7.10.2025
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
Czyli film o niczym takie bredzenie aby zarobić jeszcze więcej. Kto to w ogóle ogląda !? 
avatar
tom BODE
7.10.2025
Zgłoś do moderacji
6
5
Odpowiedz
Dlaczego piszecie o Polaku bez honoru dla którego ważne są tylko pieniądze 
avatar
Marcin
7.10.2025
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
Maciej Sz prawdopodobnie nie był dobrym mężem, ale synowi poukładał cały świat krok po kroku. Młody powinien na kolanach za nim chodzić, a nie pokazywać, że nie chce mieć z nim kontaktu. 
avatar
Dziad Parchaty
7.10.2025
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Młody Szczęsny to toksyczny człowiek. 
avatar
DobijeCzyNie
7.10.2025
Zgłoś do moderacji
8
3
Odpowiedz
Ojciec odpadowi przetarł szlaki a bramkarz z niego nijaki o czym kazdy wie u niego wpuszczanie po 4-6 goli e meczu to norma...twoj ojciec to legenda a ty to taki odpad jak twoj kumpel kapitan.. Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści