W środę władze La Ligi oficjalnie potwierdziły, że wszystkie formalności zostały dopełnione i w grudniu tego roku FC Barcelona rozegra mecz z Villarrealem na Hard Rock Stadium w Miami. Na tym obiekcie odbywały się niektóre spotkania ostatnich Klubowych Mistrzostw Świata. Mecz zaplanowano na 20 grudnia o godzinie 18:00 czasu lokalnego, co oznacza, że w Hiszpanii i w Polsce rozpocznie się o 22:00.
- Nie podoba mi się, że tam gramy, i nie zgadzam się z tym. To niesprawiedliwe wobec rozgrywek. Zagramy mecz wyjazdowy na neutralnym boisku, co nie jest fair wobec zawodników - podkreślił pomocnik "Dumy Katalonii", Frenkie de Jong.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica ma relikwie Jana Pawła II. "Wdzięczność i podziw dla papieża nie zniknął"
Gdy szefowie hiszpańskiej ekstraklasy po raz pierwszy przedstawili taki pomysł, wiele klubów otwarcie wyraziło swój sprzeciw. Uważały one, że takie przedsięwzięcia są niesprawiedliwe i szkodzą transparentności rozgrywek.
- Kluby dostaną za to wynagrodzenie, ale mimo to nie zgadzam się na rozegranie meczu La Ligi w Miami. Rozumiem, że inne zespoły również się temu sprzeciwiają - powiedział Holender. Swoją opinię wyraził także selekcjoner "Oranje" oraz były trener i zawodnik "Blaugrany". - To nie ma sensu - skwitował krótko Ronald Koeman.
Z kolei władze FC Barcelony bardzo pozytywnie oceniły tę inicjatywę, co podkreśliły w środowym oświadczeniu. - "Z niecierpliwością czekamy na ponowne spotkanie z naszymi kibicami w Stanach Zjednoczonych. Jesteśmy wdzięczni La Lidze za umożliwienie nam odwiedzenia jednego z kluczowych rynków strategicznych klubu. Od wielu lat podróżujemy do USA i za każdym razem czujemy pasję, jaką FC Barcelona inspiruje wśród tamtejszych fanów" - napisał klub.
Aktualnie "Duma Katalonii" zajmuje drugie miejsce w tabeli hiszpańskiej ekstraklasy i traci dwa punkty do liderującego Realu Madryt.