Młody napastnik w lipcu 2024 roku został sprzedany przez FC Barcelonę do Chelsea FC. Nieco ponad miesiąc wcześniej "Duma Katalonii" ogłosiła, że jej nowym trenerem został Hansi Flick.
Marc Guiu grał wtedy głównie w rezerwach Barcelony. Uchodził za duży talent i miał już za sobą debiut w pierwszej drużynie. Zanim Flick objął klub, zaliczył w nim siedem występów, w których zdobył dwie bramki.
ZOBACZ WIDEO: Co za gol w Polsce. To nagranie po prostu trzeba zobaczyć
Niemiecki trener nie dał mu jednak szansy w swoim zespole. Guiu w rozmowie z TV3 przyznał, że tylko raz miał okazję rozmawiać z Flickiem. Jasno dał do zrozumienia, że postawa szkoleniowca była jednym z powodów jego odejścia z Barcelony.
- Pamiętam, że jedyną rozmowę z Hansim Flickiem odbyłem w czasie play-offów (o awans rezerw FC Barcelony do Segunda Division - przyp. red.) Powiedział mi wtedy, żebym zagrał bardzo dobrze. Prawda jest taka, że chciałbym, żeby trener sam do mnie zadzwonił, ale tak się nie stało. Ostatecznie zrozumiałem, że sytuacja nie jest dla mnie dobra i zdecydowałem się odejść - relacjonował zawodnik.
Serwis transfermarkt.com podaje, że FC Barcelona zarobiła na jego sprzedaży 7,5 mln euro. Guiu w debiutanckim sezonie w Chelsea FC wystąpił w 16 meczach. Wszystkie swoje sześć trafień zanotował w Lidze Konferencji Europy.
W sierpniu został wypożyczony do Sunderlandu, tegorocznego beniaminka Premier League. Kilka tygodni później Chelsea, w obliczu licznych kontuzji w pierwszym zespole, zdecydowała się jednak ponownie ściągnąć go do Londynu.