Już w niedzielny wieczór reprezentacja Polski zmierzy się w Kownie z Litwą. W pierwszym meczu tych drużyn w ramach el. MŚ 2026 Biało-Czerwoni wygrali 1:0 po golu Roberta Lewandowskiego. Wówczas selekcjonerem polskiej reprezentacji był Michał Probierz. W czerwcu podał się do dymisji i zastąpił go Jan Urban.
Obiecujący start w postaci remisu z Holandią (1:1) i zwycięstwa nad Finlandią (3:1) sprawił, że Polacy awansowali na 2. miejsce w tabeli grupy G. Obecnie mają 10 punktów. Z kolei Litwa zajmuje 4. miejsce z zaledwie trzema punktami. Nasi niedzielni rywale nie zdołali dotychczas wygrać w eliminacjach żadnego meczu. Trzy zremisowali i trzy przegrali.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"
Rodzynek z Turynu
- Oczekiwania w eliminacjach zawsze są wysokie. Ludzie myślą, że będziemy walczyć o pierwsze lub drugie miejsce, ale rzeczywistość jest zdecydowanie inna, trudna. Jesteśmy małym krajem, nie mamy obecnie wielu piłkarzy grających w czołowych ligach na świecie, a mierzymy się z reprezentacjami Polski czy Holandii, które mają wielu takich zawodników. My mamy takiego jednego - wyjaśnia WP SportoweFakty Andrius Skerla, 84-krotny reprezentant Litwy i były piłkarz Jagiellonii Białystok (2008-11).
Zawodnik, o którym wspomniał, to 21-letni Gvidas Gvineitis reprezentujący włoskie Torino FC. - On jest jeszcze bardzo młody. Ma ogromny potencjał, ale wszystko dopiero przed nim. Nasze wyniki w eliminacjach nie są zbyt optymistyczne, ale mamy wielu młodych zawodników, którzy z roku na rok zdobywają coraz więcej doświadczenia. Gdy dodatkowo dochodzą kontuzje lub zawieszenia, to trudno w naszej kadrze zastąpić piłkarzy z pierwszego składu. I to jest problem, z którym mierzymy się cały czas od wielu lat - dodaje nasz rozmówca.
- Jeśli chodzi o rozwój piłki nożnej w naszym kraju, to potrzebujemy czasu. Mamy wielu młodych graczy, nasze drużyny walczą co roku w eliminacjach Ligi Konferencji. Musimy rozwijać się krok po kroku i wierzę, że za kilka lat będziemy na wyższym poziomie - mówi Skerla, który na Litwie jest legendą. Gdy w 2011 roku kończył reprezentacyjną karierę, był rekordzistą pod względem występów w drużynie narodowej.
Kariera "Lewego"? Żadne zaskoczenie
Skerla w czasach gry w Białymstoku zmierzył się w bezpośrednim pojedynku z Lewandowskim, który był wtedy zawodnikiem Lecha Poznań. - Już wtedy widziałem, że jest niesamowicie mocnym piłkarzem. Od początku miał silny charakter i jako napastnik był bardzo dobry. W pierwszym meczu przeciwko Lechowi przegraliśmy 0:3, ale Lewandowski nie strzelił wtedy żadnego gola. Mimo tego grał świetnie. W kolejnych latach również. Później zrobił niesamowitą karierę w Bundeslidze i nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie - mówi Litwin.
Skerla rywalizował z Lewandowskim, ale była realna szansa na to, by zostali kolegami z jednej szatni. Jagiellonia - jak większość klubów PKO Ekstraklasy - starała się o pozyskanie "Lewego" ze Znicza Pruszków. Więcej o tym TUTAJ.
- Był bardzo blisko klubu, ale wyszły na jaw stare grzechy korupcyjne (Jagiellonia została ukarana odjęciem 10 punktów - przyp. red.) i między innymi to sprawiło, że ostatecznie przeszedł do Lecha Poznań. Z tego co wiem, to były prowadzone rozmowy i była szansa, że do nas trafi, ale wyszło jak wyszło - wspomina Skerla.
Probierz? Relacje są najważniejsze
Warto przypomnieć, że w tamtym czasie Jagiellonię prowadził Michał Probierz. Pierwsza kadencja byłego selekcjonera w klubie z Białegostoku trwała od 2008 do 2011 roku. Był to początek jego trenerskiej kariery.
- Praca w Jagiellonii w tamtym czasie, a prowadzenie reprezentacji Polski to dwie całkowicie inne historie, których nie da się porównać. Wtedy w Białymstoku było wielu przeciętnych graczy, a prowadząc niedawno kadrę, miał do dyspozycji topowych graczy na świecie. Gdy ja byłem w Jagiellonii, to on był bardzo młodym trenerem, ale uważam jednocześnie, że dobrym trenerem - twierdzi Skerla.
- Nigdy nie miałem z nim problemu. Wybuchowy charakter? Trener czasami musi pokazywać emocje podczas treningu czy meczu. Prowadzenie reprezentacji wiąże się ze zdecydowanie większymi oczekiwaniami, presja jest nieporównywalnie większa. Przez wiele lat pracował w wielu klubach, ma bogate doświadczenie, przeszedł długą drogę, ale reprezentacja to całkowicie inny rodzaj pracy. Jedni będą go lubili, inni nie, ale moim zdaniem w pracy trenerskiej najważniejsze są relacje z zawodnikami - zwraca uwagę 48-latek.
- Nie wiem, co naprawdę wydarzyło się między nim a Lewandowskim, ale wiem, że jako trener po prostu musisz dogadywać się z takimi piłkarzami - dodaje. Konflikt na linii Probierz-kapitan kadry rozwiązał się właściwie sam. Doszło do zmiany selekcjonera, która była spowodowana niezadowalającymi rezultatami. Mimo że od pierwszego starcia Polaków z Litwą minęło zaledwie kilka miesięcy, to zmieniło się wiele.
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica
Trudny mecz dla Polski
Lewandowski wrócił do gry, nadzieja ponownie zagościła w sercach kibiców, a kadra zaczęła wygrywać. Trzy punkty w starciu z Litwinami to obowiązek drużyny prowadzonej przez Urbana.
- Spodziewam się meczu, w którym nie będzie wielu okazji strzeleckich. Wydaje mi się, że będą momenty, w których Litwa będzie musiała się bronić, ale moim zdaniem trener też chce, żeby takie momenty były. Polska ma wielu klasowych graczy i zapewne będzie trzeba szukać swoich szans między innymi w kontratakach. Myślę, że to będzie wbrew pozorom trudny mecz dla Polski. Gdy grasz u siebie przeciwko drużynie wyżej notowanej, to musisz pokazać, że jesteś w stanie nawiązać z nią rywalizację - tłumaczy Skerla.
Mecz el. MŚ 2026 Litwa - Polska w niedzielę 12 października o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, dostępnym na platformie Pilot WP, oraz w TVP Sport. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Maciej Ławrynowicz, dziennikarz WP SportoweFakty