Piątek dla licznej grupy sympatyków Stali Stalowa Wola był szczęśliwym dniem. Zarząd klubu z hutniczego miasta zdymisjonował dotychczasowego dyrektora Stali Dariusza Schlage. Niestety dla trenerowi Stalówki Janusza Białka ta decyzja włodarzy zielono-czarnych pokrzyżowała plany transferowe. - Na razie nie zatrudniliśmy żadnego zawodnika, gdyż po piątkowym zebraniu zarządu zwolniono dyrektora klubu i nie ma kto podejmować wiążących decyzji. Na razie nie jest znany jego następca. Ta sytuacja nieco skomplikowała naszą pozycję w negocjacjach. Mam jednak nadzieję, że niebawem wszystko się wyjaśni i wrócimy do rozmów z kandydatami do gry w Stalowej Woli - mówił nieco zakłopotany opiekun jedynego przedstawiciela Podkarpacia na zapleczu ekstraklasy.
Do gry w Stalowej Woli przymierzanych jest kilku zawodników. Z zespołem trenuje cały czas Iwan Litwiniuk z Hetmana Zamość. Kilka dni temu przebywał w hutniczym grodzie Waldemar Sotnicki, który ma zastąpić w bramce Tomasza Wietechę. Do momentu wyboru osoby, która będzie odpowiadała za podpisywanie umów żadne transfery nie dojdą do skutku. - W ubiegłym tygodniu trenował już z nami Waldemar Sotnicki, który być może będzie reprezentował barwy Stali w rundzie wiosennej. Podobnie jak w przypadku pozostałych graczy, którzy są w orbicie naszych zainteresowań i jego transfer jest uzależniony od wyboru nowego dyrektora, bądź wyznaczeniu osoby decyzyjnej za podpisywanie kontraktów - kontynuuje trener Stalówki.
Zmienił się także nieco plan przygotowań Stali do rundy wiosennej. Stalowcy nie zagrają z żadną drużyną z ekstraklasy, gdyż zarówno Cracovia jak i Korona Kielce w terminie planowanych sparingów będą przybywać na zagranicznych obozach. W tej sytuacji włodarze zielono-czarnych musieli poszukać nowych rywali. - Niestety na skutek wyjazdów Cracovii i Korony Kielce na obozy przygotowawcze musieliśmy poszukać sobie nowych sparingpartnerów. Nie udało się załatwić innych drużyn z ekstraklasy i te ekipy zastąpią niestety zespoły z niższych lig. W lutym zagramy z Unią Nowa Sarzyna i Spartakusem Szarowola. Taka sytuacja powtarza się niestety co roku. Sparingi planuje się dużo wcześniej, kiedy nie jest wiadome kiedy dana drużyna wyjedzie na zgrupowanie. Nie uda nam się zagrać więc z mocnymi ekipami. Szkoda, ale to nie jest zależne od nas. Gdybyśmy mieli boisko ze sztuczną nawierzchnią, to takiego problemu by nie było - zakończył Janusz Białek.