Zwieńczeniem październikowego zgrupowania reprezentacji Polski było spotkanie w Kownie. Tam kadra Jana Urbana walczyła o kolejne punkty w eliminacjach do mistrzostw świata 2026. Efekt? Trzy "oczka" po zwycięstwie (2:0) nad Litwinami.
Tego dnia piłkarze mogli liczyć na głośny doping ze strony licznie zgromadzonych na stadionie kibiców. Tych było blisko cztery tysiące (Litwini przekazali Polakom dodatkową pulę wejściówek), co odpowiadało objętości 1/4 całego obiektu.
ZOBACZ WIDEO: Co za gol w Polsce. To nagranie po prostu trzeba zobaczyć
Po końcowym gwizdku polscy fani, podobnie jak kadrowicze Urbana, mieli powody do radości. Doszło nawet do tego, że zawodnicy udali się pod sektor zajmowany przez najzagorzalszych kibiców i razem z nimi podskakiwali w rytm przyśpiewek.
Takie widoki w ostatnim czasie to rzadkość. Spora w tym zasługa nowego selekcjonera, który po zwolnieniu Michała Probierza objął stanowisko i w stosunkowo niedługim czasie zdołał odmienić reprezentację Polski.
Pod wodzą Urbana kadra nie zaznała jeszcze goryczy porażki (trzy zwycięstwa: z Finlandią, Nową Zelandią i Litwą oraz remis z Holandią), dzięki czemu niemalże zapewniła sobie przepustkę do gry w barażach o awans na mundial 2026.
Dodajmy, że licznie zgromadzeni w Kownie polscy "ultrasi" nie byli za to łaskawi dla Donalda Tuska. Premier RP, który śledził to spotkanie z perspektywy trybun (u boku premier Litwy), nasłuchał się kilku nieprzyjemnych przyśpiewek (więcej TUTAJ).