Mundial w 2026 roku odbędzie się w Stanach Zjednoczonych, Meksyku i Kanadzie. Większość meczów zostanie rozegrana na terenie USA, a do roli gospodarzy wyznaczono 11 obiektów z tego kraju. Wśród nich jest Gillette Stadium w mieście Foxborough. Wchodzi ono w skład obszaru metropolitalnego określanego mianem "Wielkiego Bostonu".
Podczas niedawnej konferencji prasowej Donald Trump został zapytany o kwestie związane z organizacją meczów mistrzostw świata na tym stadionie. - Czy zamierza pan współpracować z burmistrz Bostonu (rolę tę pełni Michelle Wu - przyp. red.)? Mają kilka meczów mistrzostw świata - zagadnął go dziennikarz. Trump odpowiedział w swoim stylu.
ZOBACZ WIDEO: Co za gol w Polsce. To nagranie po prostu trzeba zobaczyć
- Możemy im je odebrać. Kocham mieszkańców Bostonu. I wiem, że mecze są wyprzedane, ale burmistrz nie jest dobra. Co prawda ma wysokie IQ i jest inteligentna, ale też skrajnie lewicowa - wypalił.
- Jeśli ktoś źle wykonuje swoją pracę, mogę uznać, że panują tam niebezpieczne warunki. Wtedy zadzwonię do Gianniego Infantino - szefa FIFA, który jest fenomenalny - i powiem: "Przenieśmy to w inne miejsce". I oni to zrobią. Nie będą zachwyceni, ale to zrobią - przekonywał.
Dodajmy, że w październiku na terenie Bostonu doszło do kilku niepokojących sytuacji. Najpierw duża grupa młodych ludzi starła się z policją. Demonstranci obrzucili radiowozy fajerwerkami, co sprawiło, że jeden z pojazdów stanął w ogniu. Niedługo potem w mieście odbyła się propalestyńska manifestacja. Pokojowy przemarsz szybko przerodził się w zamieszki, w wyniku których aresztowano kilkanaście osób.
Trump oskarżył władze Bostonu o to, że nie potrafią zapanować nad sytuacją i przywrócić porządku publicznego. Nie bez znaczenia jest również to, że burmistrz Wu należy do Partii Demokratycznej. Ugrupowanie to walczy w USA o władzę z Republikanami, których przedstawicielem jest Trump.
Zresztą to nie pierwszy raz, gdy prezydent grozi odebraniem organizacji mundialu władzom miast rządzonych przez Demokratów. Wcześniej podobne zapowiedzi wygłosił w kontekście San Francisco i Seattle. Jego zdaniem są one "zarządzane przez radykalnych lewicowych szaleńców, którzy nie wiedzą, co robią". Spotkało się to wówczas z mocną reakcją wiceprezydenta FIFA, Vittorio Montaglianiego.
- To są mistrzostwa FIFA i ona sprawuje nad nimi jurysdykcję. Z całym szacunkiem dla obecnych światowych przywódców, piłka nożna jest od nich ważniejsza, piłka nożna przetrwa ich reżim, ich rząd i ich hasła - mówił działacz.