Już w czwartek o 18:45 na stadionie im. Henryka Reymana w Krakowie dojdzie do wielkiego hitu. W Lidze Konferencji Szachtar Donieck zmierzy się z Legią Warszawa. Warto przypomnieć, że zespół z Ukrainy rozgrywa wszystkie swoje mecze europejskich pucharów właśnie na tym obiekcie.
Jedną z gwiazd drużyny jest obrońca Wałerij Bondar, który występuje także w reprezentacji Ukrainy. Opowiada o tym, co działo się w Doniecku podczas pierwszej rosyjskiej napaści w 2014 roku i jak wyglądało miasto za czasów jego dzieciństwa. Mówi także o tym, jak mu się gra w Polsce, za co dziękuje naszym rodakom oraz co sądzi o stadionie Legii.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Jesteś wychowankiem Szachtara, występujesz w tym klubie od prawie 20 lat.
Wałerij Bondar, obrońca Szachtara Donieck: Zacząłem grać w Szachtarze, jak miałem dziewięć lat. Myślę, że taki związek z klubem pozwala mi zawsze dawać z siebie jak najwięcej. Kiedy byłem małym dzieciakiem, chodziłem na mecze jeszcze na Donbas Arenie. Marzyłem, żeby kiedyś zagrać tam jako dorosły.
Pochodzisz jednak z Charkowa, a nie z Doniecka. Jak wyglądała twoja droga do kariery w Szachtarze?
Gdy miałem sześć lat, zacząłem trenować w Metaliście Charków. Trzy lata później ojciec mi powiedział: "A czemu nie chciałbyś spróbować się w Szachtarze?". No i faktycznie, skauci mnie przyjęli. To była wielka okazja. Od mojego dziewiątego do 13. roku życia wynajmowaliśmy - ja i tata - mieszkanie w Doniecku. Mama dojeżdżała. Tydzień mieszkała z nami w Doniecku, tydzień w Charkowie.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"
W 2012 roku już jednak mieszkałem tam sam. Dwa lata później była pierwsza agresja Rosji i musieliśmy z zespołem wyjechać do Kijowa. Ale generalnie to była najlepsza życiowa decyzja - przeprowadzka do Doniecka. Dzięki temu jestem profesjonalnym piłkarzem i to jeszcze w Szachtarze. Ten klub dał mi wszystko, o czym marzyłem. Spełniłem marzenie.
W 2014 roku, gdy rosyjscy separatyści zajęli Donieck i musieliście uciekać do Kijowa, miałeś niecałe 15 lat. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?
Wojnę znałem tylko z książek historii. Nie mogłem uwierzyć, że takie rzeczy mogą się dziać w XXI wieku i to jeszcze w moim kraju, w moim mieście. Wiosną 2014 roku miało miejsce wiele niewyobrażalnych sytuacji. Po ulicach Doniecka chodzili uzbrojeni ludzie. Ci separatyści często podawali się za naszych, ale widzieliśmy po nich, że nie mają słowiańskich rysów twarzy. Wiedzieliśmy, że nie są stąd.
Wyjechaliśmy na turniej piłkarskich akademii do Kijowa. Później czekaliśmy tam dwa miesiące, obserwując, co dalej. Powrót nie był możliwy, bo stacjonowały tam wojska okupacyjne. Wyjechaliśmy tymczasowo, a przebywamy na wygnaniu już 11 lat.
Jak pamiętasz Donieck ze swojego dzieciństwa?
To było przepiękne miasto, które niestety teraz jest po części zniszczone. Pamiętam, że było bardzo czyste i z tego było znane, mimo że to miasto węgla i górników. Pamiętam, jak chodziłem ulicami pełnymi róż, kwiatów. Ludzie byli zawsze bardzo życzliwi, pomocni.
To było naprawdę ładne miasto mające duże ambicje i przepiękny stadion. Zawsze Donieck pozostanie częścią mojego serca. Emocji z nim związanych nigdy nie zapomnę i mam nadzieję, że kiedyś tam wrócę.
Czy występy w kadrze Ukrainy i Szachtarze w tak trudnych czasach wiążą się dla ciebie z większą odpowiedzialnością?
Tak, bo musimy opowiedzieć światu o tym, co się dzieje na Ukrainie. Poprzez futbol budujemy mosty pomiędzy światem i naszym krajem. Futbol zapewnia publikę, więc przez sport możemy dotrzeć do większej liczby ludzi z przekazem o tym, co się dzieje w Ukrainie. Mam nadzieję, że wszystkie kraje zjednoczą się dla pokoju.
Po agresji w 2022 roku Polska stała się domem dla reprezentacji Ukrainy i dla Szachtara w europejskich pucharach. Jak na to patrzysz?
Po pierwsze, bardzo chciałbym podziękować Polsce i Polakom za to, jak mocno pomagali naszym obywatelom w życiu codziennym i sportowym. Robiliście dla nas naprawdę wszystko, co mogliście. W pewnym sensie jesteśmy teraz bratnimi narodami.
W 2019 roku reprezentacja Ukrainy została mistrzem świata do lat 20. Co pamiętasz z tego turnieju, który odbywał się w Polsce?
To bardzo miłe wspomnienie. Uwielbiam Polaków za ich stosunek do Ukrainy, który już wtedy był bardzo przyjazny. Mieliśmy naprawdę znakomicie wsparcie. Najlepiej wspominam Łódź, bo tam wygraliśmy finał. To emocje, których nie da się opisać.
W trakcie tego turnieju i później wraz reprezentacją oraz Szachtarem odwiedziliście wiele polskich miast i stadionów.
To prawda. Moim ulubionym miejscem jest chyba stadion Legii Warszawa. To właśnie tam rozgrywaliśmy pierwszą Ligę Mistrzów po napaści Rosjan w 2022 roku. To bardzo duży, piękny stadion. Wparcie kibiców, zarówno polskich jak i ukraińskich, było bardzo wielkie i ważne.
To właśnie z Legią zagracie w czwartek w Lidze Konferencji. Co sądzisz o tej drużynie?
Postrzegam to jak każdy inny mecz. Wszystkie spotkania są ważne. Wydaje mi się, że na stadionie będzie wiele kibiców Legii, ale wierzę, że przyjdzie też wystarczająco dużo fanów Szachtara. Będziemy przygotowywać się bardzo skrupulatnie, bo Legia to naprawdę dla nas bardzo godny przeciwnik.
Od wielu sezonów Szachtar praktycznie co roku gra w Lidze Mistrzów, teraz macie "tylko" Ligę Konferencji. Jak bardzo dla was ważny jest sezon w tych rozgrywkach, które są niżej w hierarchii?
Nie można umniejszać Lidze Konferencji. Faktycznie, ma mniejszy status niż Liga Mistrzów, ale gra w niej sporo dobrych drużyn. Przecież poprzedni mistrzowie tych rozgrywek to Chelsea czy AS Roma. Ale - oczywiście - powrót do Ligi Mistrzów jest dla nas celem.
****
W fazie ligowej europejskich pucharów Szachtar zagra w Krakowie jeszcze dwa mecze. W pierwszym z nich 6 listopada zmierzy się z islandzkim Breidablikiem. Z kolei 18 grudnia zagra z HNK Rijeka.