Marcus Rashford ma apetyt na klasyk. Napastnik pojawi się na Santiago Bernabeu po dublecie strzelonym dla FC Barcelony przeciwko Olympiakosowi.
Anglik zdał egzamin w roli numer 9, choć wraz z powrotem Ferrana Torresa może wrócić na swoją nominalną pozycję na skrzydle. Jego dobra seria strzelecka trwa po meczu z Olympiakosem, co tylko wzmacnia jego pozycję w drużynie.
- Klasyk to wielki mecz i właśnie dla takich spotkań tu przyszedłem. Nie mogę się doczekać i liczę, że wygramy - powiedział Rashford, cytowany przez sport.es. Po starciu z Olympiakosem dodał, że mógł to być jego najlepszy występ w barwach Barcelony, dlatego Anglik przyjeżdża w znakomitym momencie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
To mecze o wysokim napięciu, w których wyjątkowi piłkarze zyskują na znaczeniu. Marcus do nich należy. Ma też mocne wsparcie Hansiego Flicka, który przy każdej okazji chwali zawodnika, którego sprowadzenie zaakceptował.
- To ważny piłkarz i daje to, czego od niego oczekuję. Daje z siebie sto procent i świetnie mieć go w zespole. Gra na różnych pozycjach, a gdy będzie zyskiwał pewność i lepiej poznawał kolegów, będzie jeszcze lepszy - ocenił niemiecki trener, który bardzo w niego wierzy.
Jedyny dotychczasowy mecz Rashforda przeciwko Realowi Madryt nie był dla niego udany. Jako bardzo młody zawodnik Manchesteru United wszedł po przerwie za Jessego Lingarda w Superpucharze Europy 8 sierpnia 2017 r. Zespół Zinedine’a Zidane’a pokonał drużynę Jose Mourinho 2:1 w Macedonii. Dla Rashforda to zaległa lekcja, którą teraz może odrobić - znów stanie naprzeciw "Los Blancos".
Pojawiają się też głosy, że przy wzroście 1,88 m Rashford powinien częściej wykorzystywać stałe fragmenty gry w polu karnym rywala, zwłaszcza że Barcelona nie imponuje wzrostem.