Lech z czterech polskich klubów występujących w europejskich pucharach był "pewniakiem" do wygrania. Drużyna z Poznania mierzyła się z Lincoln Red Imps i przegrała 1:2. To jedna z najbardziej wstydliwych porażek w historii występów klubu w europejskich pucharach.
- Przykro było na to patrzeć, bo Lech nie przegrał z powodu zbiegu okoliczności lub pecha. Rywale pokazali się z lepszej strony, tworzyli dobre okazje, pod względem piłkarskim wyglądali korzystniej - analizuje Artur Wichniarek, były reprezentant Polski i były zawodnik "Kolejorza".
Niels Frederiksen dokonał aż dziewięciu zmian w składzie w meczu na Gibraltarze. - W zespole Lecha zabrakło koncentracji, pojawiły się błędy indywidualne. OK, trener namieszał w składzie, ale zmiennicy kompletnie zawiedli. Nikogo nie wyróżnię. To był zespołowy blamaż - ocenia nasz rozmówca.
- Lech swoim wynikiem przyćmił dobre występy innych drużyn. To był klasyczny "eurowpier**l" - komentuje.
Nie ma logiki
Do niespodzianki doszło w Krakowie. Legia pokonała Szachtar Donieck 2:1. - I w Legii zmiennicy dali impuls. Choćby Rafał Augustyniak, który zdobył dwie piękne bramki - kontynuuje Wichniarek.
- Jak widzimy, w piłce trudno odnaleźć logikę. Legia miała duże problemy w tygodniu, ale zareagowała pozytywnie. Do swoich obowiązków trzeba podchodzić maksymalnie skoncentrowanym. Na pół gwizdka nie wygra się dziś nawet z półamatorami z Gibraltaru - zwraca uwagę były zawodnik.
Nasz rozmówca chwali Jagiellonię. Drużyna Adriana Siemieńca zremisowała na wyjeździe ze Strasburgiem, trzecią siłą francuskiej ligi. - Jagiellonia nie przestraszyła się rywali, którzy w weekend zremisowali na wyjeździe z PSG (3:3). W pierwszej połowie potrafili odepchnąć graczy Strasburga od własnego pola karnego, w drugiej cofnęli się do defensywy, ale to kolejny dobry moment Jagiellonii w pucharach. Z naszych zespołów "Jaga" gra najrówniej - twierdzi.
Punkt wywalczył także Raków Częstochowa po wyjazdowym remisie z Sigmą Ołomuniec (1:1). - Znaleźli się w delikatnym dołku, ale mieli przewagę nad Czechami. Szkoda, że nie potrafili udokumentować jej drugim golem, ale remis można wziąć z zadowoleniem - uważa.
Jak zbity pies
Wichniarek wraca jeszcze do Lecha, który w niedzielę zmierzy się z Legią w hicie polskiej ekstraklasy. - Jeszcze bym ich nie skreślał, mogą zapewnić sobie awans do dalszej fazy Ligi Konferencji w następnych spotkaniach - przekonuje. - Ale zamiast naładować się pozytywną energią przed meczem z Legią, wracają do Polski jak zbity pies. A Legia odżyła - kończy Artur Wichniarek.