Po zakończeniu ubiegłego sezonu Bartosz Bereszyński rozstał się z UC Sampdorią. Długo nie mógł znaleźć nowego klubu i dopiero w drugiej połowie września związał się z występującym w Serie B US Palermo.
Zanim to jednak nastąpiło, pojawiły się spekulacje, że 33-letni obrońca może wrócić do Polski. Bereszyński przyznał, że w tym okresie kontaktowali się z nim przedstawiciele Rakowa Częstochowa, jednak nie zdecydował się na przenosiny do tego klubu.
ZOBACZ WIDEO: Meldunek z Madrytu po El Clasico. "To nie jest moment, żeby skreślać Barcelonę"
- Dzwonili do mnie ludzie pracujący dla Rakowa, ale zawsze odpowiadałem, że mogę wrócić do Polski dopiero za jakiś czas, a nie od razu. Moim priorytetem było pozostanie we Włoszech lub w innych ligach poza Polską. To było dla mnie kluczowe - zaznaczył w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
Później dodał, że przy podejmowaniu tej decyzji kierował się też względami rodzinnymi. Jego najbliżsi w pełni zaaklimatyzowali się już we Włoszech. - Rodzina jest dla mnie najważniejsza i wszyscy chcieliśmy przyjechać do Palermo. Odrzuciłem ofertę z Polski, mogę o tym jasno powiedzieć. Jestem przekonany, że jeszcze przez kilka lat będę mógł grać na wysokim poziomie - podkreślił.
Dodajmy, że Bereszyński wyjechał z Polski w 2017 roku, kiedy przeniósł się z Legii Warszawa do Sampdorii. Później występował także w SSC Napoli i Empoli FC, a ostatnio trafił do Palermo. Ma na koncie 207 spotkań na poziomie Serie A.
Póki co po przenosinach do Palermo musi godzić się z rolą rezerwowego. W tym sezonie wystąpił w czterech meczach Serie B, spędzając na boisku łącznie 90 minut.
Bereszyński rozegrał też 58 spotkań dla pierwszej reprezentacji Polski, w której debiutował za kadencji Waldemara Fornalika w czerwcu 2013 roku. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet przyznał, że jego celem jest powrót do kadry. Aby jednak mógł trafić na radary Jana Urbana, musi wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie Palermo, z czego doskonale zdaje sobie sprawę.