Raków Częstochowa wygrał z Jagiellonią Białystok 2:1 i doskoczył do ligowej czołówki. To był mecz dwóch połów - w pierwszej goście mieli zdecydowaną przewagę i zasłużenie prowadzili. Po przerwie jednak dużo więcej z gry miała ekipa Adriana Siemieńca.
- Myślę, że to był dobry mecz wicemistrza Polski z brązowym medalistą. Wynik nam się zgadza, więc jesteśmy zadowoleni. Jedyne, co mnie dzisiaj smuci, to kolejny uraz Jeana Carlosa. To jedyny mankament dzisiejszego popołudnia - powiedział trener Marek Papszun na konferencji prasowej.
Jean Carlos Silva musiał zejść z boiska w 55. minucie z powodu kontuzji barku. Poślizgnął się i niefortunnie upadł.
- Na pewno jest to poważna sprawa z barkiem. W tej chwili jest w szpitalu - zdradził trener Papszun.
- No cóż, ta przerwa nas wybiła. Po niej to Jagiellonia złapała swój rytm, ale to naturalne - musieli iść, odrabiać straty - powiedział Papszun.
- Szkoda straconej bramki. Raz, że dyskusyjny faul, a dwa słabe nasze zachowanie. Zbyt prosto daliśmy Jagiellonii strzelić gola po stałym fragmencie. Ale z drugiej strony z Jagiellonią jakieś sytuacje są wkalkulowane. Nie sądziłem tylko, że strzelą nam po stałym fragmencie, bo ostatnio dość dobrze je broniliśmy - przyznał trener Rakowa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za trafienie. Oddał strzał z ok. 60 metrów