Pierwsza połowa dla Rakowa, druga Jagiellonii. Białostoczanie wykreowali sobie sporo sytuacji po przerwie, sam Oskar Pietuszewski mógł pokusić się o 2-3 bramki, był słupek po strzale Kamila Jóźwiaka.
Ale skończyło się zwycięstwem Rakowa 2:1.
- Liczy się to, co w sieci. Raków był zabójczo skuteczny - powiedział Bartłomiej Wdowik w strefie mieszanej.
No właśnie, on sam zanotował asystę przy bramce Afimico Pululu. Mogło być ich jednak znacznie więcej, gdyby tylko koledzy byli bardziej skuteczni.
- Szkoda. Jest jedna asysta, a mogły być dwie lub trzy. Myślę, że gdybyśmy szybciej strzelili gola na 1:2, to jeszcze bardziej siedlibyśmy na Raków - powiedział Wdowik.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandal na murawie! Kibic uderzył piłkarza
- Patrzymy na siebie. Szczęście zawsze wychodzi na zero, więc nam to później odda. Zdominowaliśmy Raków i powinniśmy wygrać. Czasami tak w piłce jest, że nie wpada. Wydaje mi się, że byliśmy lepsi, chcieliśmy grać w piłkę. Jestem pewien, że w kolejnych meczach będziemy wykorzystywać sytuacje - podkreślił Wdowik.
- Czy Raków czymś nas zaskoczył? Na pewno tym stałym fragmentem gry, gdy strzelił gola - dodał Wdowik.
Gospodarze mają czego żałować, bo przy lepszej skuteczności w drugiej połowie spokojnie mogli pokusić się o wygraną.
- W drugiej połowie była już nasza całkowita dominacja. Raków grał agresywnie, a często ich zawodnicy trochę płakali. My staraliśmy się odpowiadać tym samym, ale z naszej strony płaczu nie było. Zabrakło nam strzelenia drugiego gola. Gdybyśmy to zrobili, to byśmy ten mecz jeszcze wygrali. Po prostu szkoda - podsumował Wdowik.