Na horyzoncie nie widać młodych napastników, którzy mogliby stanowić wzmocnienie reprezentacji Polski. Kolejni selekcjonerzy od lat powołują ten sam zestaw "dziewiątek", a wśród nich jest Karol Świderski.
Numerem "jeden" w hierarchii Jana Urbana jest 37-letni Robert Lewandowski i trzeba się przygotować na moment, w którym kapitan zakończy reprezentacyjną karierę. Czy Świderski będzie gotowy, by stać się wiodącą postacią w kadrze?
ZOBACZ WIDEO: Szymon Kołecki skomentował Tomasza Adamka we freak fightach. "Było mi przykro"
Zwrot akcji na starcie sezonu
To oczywiste, że 28-latka w żadnym razie nie można porównywać z Lewandowskim. Świderski jest napastnikiem na solidnym, europejskim poziomie. W dodatku trzeba przyznać, że obecnie rozgrywa bardzo dobry sezon.
Świderski wskoczył do podstawowego składu w miejsce kontuzjowanego Cyriela Dessersa i przeważnie nie zawodzi. Na wszystkich frontach uzbierał już łącznie siedem trafień. Wprawdzie w czwartkowym meczu Ligi Europy z Malmoe zmarnował rzut karny, jednak mimo to Panathinaikos wygrał 1:0.
- Świderski został pozyskany przez Panathinaikos jako drugi napastnik po Ioannidisie. Pod koniec lata Ioannidis został sprzedany do Sportingu za rekordową kwotę, a Zieloni kupili Dessersa od Rangersów, więc Świderski pozostał na tym samym miejscu w hierarchii. Nigeryjski napastnik doznał kontuzji po meczu z Young Boys, więc Karol znalazł się w podstawowym składzie, nabrał pewności siebie i zaczął strzelać gole - wspominał w rozmowie z WP SportoweFakty grecki dziennikarz Sotiris Mykoniou.
Gdyby Świderski utrzymał taką regularność w zdobywaniu bramek na przestrzeni kilku miesięcy, mógłby na koniec sezonu znaleźć się w czołówce klasyfikacji strzelców ligi greckiej. Powrót Dessersa może nieco skomplikować mu sprawę.
- Myślę, że Świderski idealnie pasuje do roli drugiego napastnika Panathinaikosu i nawet po powrocie Dessersa będzie walczył o utrzymanie pozycji w podstawowym składzie, tak jak w poprzednim sezonie z Fotisem. Trudno walczyć o tytuł króla strzelców Super League, ponieważ Panathinaikos nie strzela wielu goli, ale to może się zmienić wraz z przyjściem Rafaela Beniteza - nie wykluczył redaktor portalu gazzetta.gr.
W podobnej sytuacji znajduje się Bartłomiej Drągowski. Polski bramkarz spisywał się nie najgorzej między słupkami "Koniczynek", aczkolwiek w letnim okienku transferowym klub zdecydował się na wypożyczenie Albana Lafonta z FC Nantes. Polak na tym etapie sezonu rywal zanotował więcej występów niż rywal i nadal jest powoływany do kadry narodowej.
- Drągowski rozpoczął ten sezon od dobrych występów w meczach eliminacyjnych, w których Panathinaikos walczył o awans do Ligi Europy. Po tym popełnił kilka kluczowych błędów i nie udało mu się ustabilizować formy. Jeśli chodzi o transfer Lafonta, to zależy to od charakteru zawodnika. Niektórzy mogą to odebrać jako powód do poprawy i utrzymania pozycji, a inni jako utratę zaufania, co może wpłynąć na ich grę. Na razie Drągowski nadal utrzymuje swoją pozycję pomimo przybycia Lafonta, ale musi unikać kosztownych błędów i poprawić grę nogami, ponieważ po kilku błędach w poprzednim sezonie stracił zaufanie do swoich umiejętności w tym elemencie - stwierdził ekspert z Grecji.
Słynny trener przejął stery
Panathinaikos to zespół z polskimi tradycjami. Przede wszystkim ikoną klubu jest Krzysztof Warzycha, który w latach 1989-2004 występował w Atenach, zdobywając pięć tytułów mistrzowskich. Aani Świderski, ani Drągowski raczej nie będą w stanie choćby nawiązać do osiągnięć słynnego w Grecji piłkarza.
- Warzycha to zawodnik z największą liczbą strzelonych bramek w historii klubu, więc nie ma mowy, by kibice o nim zapomnieli. Wręcz przeciwnie, w takich momentach, gdy drużyna ma problemy ze zdobywaniem bramek, kibice zawsze go przypominają. Spędził w drużynie 15 lat i strzelił 244 gole. Nie sądzę, żeby w dzisiejszych czasach zagraniczny zawodnik takiego kalibru mógł przyjść i zostać w greckiej drużynie przez tyle lat bez zrobienia kolejnego kroku, zwłaszcza jeśli jest tak dobry. To, co zrobił Warzycha, jest bezkonkurencyjne - podkreślił Mykoniou.
Zespół Świderskiego i Drągowskiego zaliczył mizerny start sezonu w greckiej Super League, przez co zajmuje dopiero ósme miejsce w tabeli. Zarząd podziękował za współpracę trenerowi Rui Vitorii, w jego miejsce zatrudniając niezwykle doświadczonego Rafaela Beniteza. Ten ruch dał kibicom powody do optymizmu.
- Atmosfera w klubie nie była najlepsza, gdy przyszedł, ponieważ drużyna straciła grunt pod nogami w walce o mistrzostwo. Jego przybycie dało nadzieję kibicom i wywołało ekscytację wśród piłkarzy, którzy po raz pierwszy w karierze będą pracować z tak znanym trenerem. Władze Zielonych uznały, że jest on odpowiednią osobą, która pomoże klubowi odnieść sukces i dlatego uczyniły go najlepiej opłacanym pracownikiem w historii greckiego futbolu. Na resztę musimy poczekać, ponieważ dopiero dołączył do drużyny. Wygrał 4 z 5 pierwszych meczów - dodał Sotiris Mykoniou.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty