Lech Poznań miał dużą szansę na to, by z Hiszpanii wywieźć co najmniej punkt. Gola na wagę porażki mistrzowie Polski stracili w doliczonym czasie gry.
Wojciech Kowalczyk w felietonie dla "Weszło" skrytykował decyzje Nielsa Frederiksena, wskazując na moment, gdy Hiszpanie wprowadzali podstawowych graczy, a poznaniacy - rezerwowych. To według autora przechyliło mecz przeciw Kolejorzowi.
ZOBACZ WIDEO: Był centymetry od pustej bramki. Nie uwierzysz, co zrobił
"Trener przeszkodził swojej drużynie zrobić dobry wynik. Rzadki to przypadek. Niels Frederiksen zachowuje się, jakby robił na złość swoim piłkarzom" - napisał Wojciech Kowalczyk.
Krytyka dotyczyła także ograniczania minut kluczowych napastników. - To jest naprawdę taki wielki problem, żeby Ishak czy Palma zagrali całe spotkanie, aż tak trzeba trząść portkami przed Arką Gdynia? - pytał.
Publicysta odniósł się do zmian taktycznych. - Cokolwiek ci do głowy nie wpadło, to się po prostu skompromitowałeś - jeśli wpuszczasz gościa w 60. minucie, a w 82. ściągasz, to znaczy, że nie masz pojęcia, co robisz - ocenił, odnosząc się do wejścia i szybkiego zdjęcia Lismana.
Dostało się też pojedynczym piłkarzom. - Ten Agnero to na razie nie ma pół zalety, a Gumny… Karykatura piłkarza. Do Polski przyjechał wrak - pisał Kowalczyk, łącząc wejście obrońcy z natychmiastową stratą dwóch goli.
Na koniec autor podkreślił, że nie wzywa do zwolnienia szkoleniowca, ale oczekuje reakcji. - Niektórzy kibice domagają się zwolnienia Frederiksena, ja jeszcze tak radykalny bym nie był, ale trener sobie nie pomaga - zaznaczył.