Jan Urban analizuje kandydatów z polskimi korzeniami grających za granicą. Na liście selekcjonera znajduje się Alexandre Zurawski, znany jako Alemao, napastnik Rayo Vallecano. Jego pradziadkowie kilkadziesiąt lat temu wyemigrowali z kraju.
Piłkarz Rayo, który niedawno miał okazję mierzyć się z poznańskim Lechem w Lidze Konferencji, regularnie występuje w La Lidze. 27-latek jeszcze nie skompletował wymaganych dokumentów, w związku z czym nie był brany pod uwagę przy wysyłaniu powołań na listopadowe zgrupowanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: mecz przerwany. Trudno uwierzyć, co zrobili piłkarze
Sam Zurawski nie ukrywa, że w przyszłości chciałby spróbować swoich sił w Biało-Czerwonych barwach. Nie jest też tajemnicą, że w ostatnich tygodniach doszło do spotkania pomiędzy nim a selekcjonerem. Początkowo zawodnik nie do końca wiedział, z kim ma do czynienia.
- Spotkaliśmy się przed meczem z Levante, bo był w naszym hotelu. Porozmawialiśmy sobie około 10 minut. Uświadomiłem sobie później, że to trener reprezentacji, bo kiedy powiedział mi "selekcjoner", to przetłumaczyłem sobie to w głowie, że szuka i wybiera piłkarzy. Nie wiedziałem, że jest pierwszym trenerem - przyznał szczerze Alemao na antenie Kanału Sportowego.
Z kolei Urban w rozmowie z "Super Expressem" podkreślił, że podobnych przypadków piłkarzy za granicą jest dużo więcej. Alemao też poprzez swoją grę musi dać selekcjonerowi argumenty, by myśleć o nim w kontekście powołania.
- Nie zaprzątam sobie na razie głowy Alemao. Rozmawiałem z nim. Wydaje się, że byłby chętny zagrać w kadrze. Mamy go na oku, ale takich sytuacji jest zdecydowanie więcej. Są piłkarze o polskich korzeniach, którymi się interesujemy. Jeśli w danym momencie uznamy, że ktoś jest wart powołania do kadry, to po prostu zapytamy, czy z drugiej strony te jest taka chęć - wyjaśnił selekcjoner reprezentacji Polski.