To miała być nowa jakość Legii Warszawa. Zaczęło się obiecująco, bo Edward Iordanescu poprowadził stołeczny klub do triumfu w Superpucharze Polski, a następnie awansował do fazy zasadniczej Ligi Konferencji. Jednak w PKO Ekstraklasie "Wojskowi" osiągali przeciętne wyniki, a następnie odpadli z Pucharu Polski.
Pod koniec października Iordanescu został zwolniony z Legii. Już wcześniej nie brakowało medialnych doniesień, że rumuński szkoleniowiec nie czuł się dobrze w Warszawie. Bardzo zależało mu na tym, aby wzmocnić zespół, jednak nie wszystkie transfery okazały się trafione.
ZOBACZ WIDEO: Kołecki skomentował Adamka we freak fightach. "Było mi przykro"
Rumuński serwis ProSport jest przekonany, że w obliczu następnych wydarzeń w Legii żałują pożegnania trenera Iordanescu. Jego tymczasowy następca, Inaki Astiz, na razie nie doprowadził do poprawy wyników. W niedzielę Legia doznała bolesnej porażki (1:2) z ostatnim wówczas w tabeli Bruk-Bet Termalicą Nieciecza.
"W tej chwili w Legii panuje bezprecedensowe napięcie, głównie dlatego, że kibice zaczynają sobie jasno uświadamiać, iż prawdziwe problemy tkwią w samym sercu klubu - nie mają nic wspólnego z trenerami ani zawodnikami" - przekazał portalowi ProSport agent piłkarski, który według serwisu doskonale zna realia Europy Środkowej.
"Już wcześniej mówiło się o trudnościach w klubie, ale dopiero teraz wszyscy zaczynają rozumieć, do czego doszło, i kibice zaczynają żałować odejścia Rumuna, bo on od dawna ostrzegał, że sytuacja jest bardzo poważna, a nikt mu nie wierzył!" - dodało źródło.
Rumuński serwis przypomniał, że Iordanescu już wcześniej miał myśleć o odejściu z klubu. Mówił o poważnych problemach, nad którymi nie jest w stanie zapanować. Co mógł mieć na myśli?
"Nie miał nic do powiedzenia w kwestii transferów - i właśnie to było sednem sprawy! Zawodnicy byli sprowadzani ponad jego głową, a teraz ktoś będzie musiał się z tego wytłumaczyć przed właścicielem klubu!" - poinformował piłkarski menadżer.