Ta informacja zmąci radość. Kubeł zimnej wody po remisie z Holandią

Osłabieni brakiem kontuzjowanych Łukasza Skorupskiego, Jana Bednarka i Jakuba Modera oraz pauzujących za kartki Przemysława Wiśniewskiego i Bartosza Slisza Biało-Czerwoni byli przed meczem z Holandią skazywani na pożarcie. Trudno się temu dziwić, skoro Jan Urban nie mógł skorzystać niemal z połowy podstawowego składu, a polski futbol nie sypie przecież piłkarzami choćby europejskiej klasy średniej jak z rogu obfitości.

Polacy jednak zaprezentowali się na tle faworyzowanych Holendrów co najmniej godnie, co w tych trudnych okolicznościach zasługuje na słowa uznania. Drużyna Urbana pokazała, że między rozpaczliwą "obroną Częstochowy" spod znaku Czesława Michniewicza a lekkomyślną husarią z kadencji Michała Probierza jest pole, które selekcjoner potrafił zagospodarować.

Biało-Czerwoni za swoją postawę zbierają zasłużone pochwały (więcej TUTAJ), ale w tej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu. W meczu z Holandią reprezentacja Polski przedłużyła dwie wyjątkowo długie niechlubne serie.

Bez niespodzianki

Miejsca w rankingach nie grają, a futbol jest najpopularniejszym sportem na świecie między innymi, dlatego że jest nieprzewidywalny. Niestety, reprezentacji Polski to jednak nie dotyczy. Przykra prawda jest taka, że nie potrafimy sprawiać niespodzianek i ogrywać faworytów.

Mecz z Holandią był już 20. kolejnym spotkaniem o stawkę z rywalem z pierwszej "10" rankingu FIFA, którego nie potrafiliśmy wygrać. Na zwycięstwo nad rywalem ze światowej czołówki czekamy już długich 11 lat. Dokładnie 4052 dni.

Tyle czasu upłynęło od 11 października 2014 roku i wielkiego triumfu drużyny Adama Nawałki nad Niemcami (2:0) w el. Euro 2016. To w futbolu więcej niż epoka. Dość powiedzieć, że z obecnej kadry smak tamtego zwycięstwa znają tylko 37-letni Kamil Grosicki i Robert Lewandowski.

Rodzący się dopiero (i to w bólach) zespół Nawałki pokonał wówczas świeżo upieczonych mistrzów świata i ówczesnego lidera rankingu FIFA. Dzięki temu zwycięstwu Polska nabrała rozpędu, który zaprowadził ją aż do ćwierćfinału Euro 2016. Wyhamowaliśmy dopiero na MŚ 2018.

Od tego czasu Biało-Czerwoni rozegrali już 20 spotkań o stawkę z rywalami z pierwszej "10" rankingu FIFA i nie wygrali ani jednego z nich. Bilans tej rywalizacji to 9 remisów i 11 porażek, z tym że jako remis "księgowany" jest też przegrany w rzutach karnych ćwierćfinał Euro 2016 z Portugalią (1:1, k. 3:5). Bramki: 18:40.

Mecze Polski z rywalami z pierwszej "10" rankingu FIFA od ostatniego zwycięstwa nad takim przeciwnikiem*:

* - w nawiasie ówczesne miejsce w rankingu FIFA

Czekamy blisko pół wieku

Myśli o przerwaniu tej czarnej serii akurat w meczu z Holandią były jednak wyjątkowo naiwne. Pomarańczowi to dla Polski wyjątkowo niewdzięczny rywal. Na zwycięstwo nad tym przeciwnikiem czekamy już 46 lat.

Ostatni raz pokonaliśmy Pomarańczowych w 1979 roku w meczu el. Euro 1980 po golach Grzegorza Laty i Zbigniewa Bońka. W naszej bramce stał urodzony trzy lata po II WŚ Zygmunt Kukla. To pokazuje, o jak odległych czasach mówimy.

Piątkowy mecz był 15. kolejnym przeciwko Pomarańczowym bez zwycięstwa. Bilans tych gier to siedem remisów i osiem porażek. Z europejskich rywali dłużej nie potrafimy ograć jedynie Anglii (52 lata).

Mecze Polski z Holandią:

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty