W poniedziałek reprezentacja Polski w wielkich bólach wygrała na wyjeździe 3:2 z Maltą w swoim ostatnim meczu eliminacji do mistrzostw świata. Do składu Biało-Czerwonych wrócił Przemysław Wiśniewski, który przeciwko Holandii pauzował za żółte kartki.
Nie był to jednak dobry występ 27-letniego obrońcy. Przegrał on kilka ważnych pojedynków z rywalami, a do tego już w piątej minucie znów został napomniany żółtym kartonikiem. W efekcie był jednym z najbardziej krytykowanych zawodników drużyny Jana Urbana.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski zachwycony po meczu kadry. "Ciarki na całym ciele"
Sam Wiśniewski również nie ma złudzeń co do swojego występu, co pokazał w rozmowie z dziennikarzami w strefie mieszanej. - Zagrałem indywidualnie bardzo słaby mecz. Od samego początku czułem, że fizycznie źle podszedłem do tego meczu. Może zrobiłem czegoś za dużo, czegoś za mało… Czułem się naprawdę ciężko - mówił. Jego słowa przytacza Kanał Sportowy.
W dalszej części swojej wypowiedzi starał się znaleźć wyjaśnienie dla takiego stanu rzeczy. Dał do zrozumienia, że miał problem z poruszaniem się po murawie stadionu w Ta' Qali.
- Gdy chciałem zrobić zwroty z przeciwnikiem, gdy chciałem zrobić jakikolwiek zryw, nogi mi rozjeżdżały i robiły się "rynny". Później, jak już podchodziłem do zawodnika, to czekałem na niego, bo wiedziałem, że noga mi odjedzie. Musiałem się asekurować, co wpływało na mój styl gry. Nie mogłem zademonstrować tego, co zawsze - tłumaczył.
Dodajmy, że reprezentacja Polski zajęła ostatecznie drugie miejsce w grupie G. O awans na mundial powalczy więc w marcowych barażach. Biało-Czerwoni już w czwartek poznają drużyny, które staną im na drodze do wyjazdu na mistrzostwa świata.