W piątek reprezentacja Polski zremisowała 1:1 na PGE Narodowym w Warszawie z Holandią w przedostatniej kolejce eliminacji do mistrzostw świata. W drugiej połowie spotkania grupa polskich kibiców rzuciła na murawę race. Piłkarze opuścili plac gry, a rywalizacja została wznowiona po kilku minutach.
Szybko pojawiły się głosy, że może to spotkać się z surową karą FIFA. W rozmowie z Weszło potwierdził to Tomasz Kozłowski, dyrektor Departamentu ds. Komunikacji i Mediów w PZPN.
ZOBACZ WIDEO: Sceny przed meczem Malta - Polska. Dziewczynka skradła show!
- Fatalnie, że race poleciały na boisko. Będzie nas to kosztowało x tysięcy euro - mówił. Rozmawiający z nim Paweł Paczul zapytał, czy możliwe jest również zamknięcie stadionu przez FIFA. - To jest w katalogu kar i nie można takiej decyzji wykluczać - przyznał Kozłowski.
Te słowa brzmią niepokojąco w kontekście marcowych baraży, w których wezmą udział Polacy. Biało-Czerwoni będą losowani z drugiego koszyka, więc w półfinale czeka ich starcie z jedną z ekip, które znalazły się w trzecim. Są to: Irlandia, Bośnia i Hercegowina, Kosowo oraz Albania. Pełny podział na koszyki znajdziecie TUTAJ.
Przepisy baraży mówią jasno, że ekipy z pierwszego i drugiego koszyka będą gospodarzem półfinałów, miejsce finału zostanie natomiast wyłonione w losowaniu. Jeżeli FIFA w reakcji na incydent w meczu z Holandią zdecyduje o zamknięciu PGE Narodowego, Polacy będą musieli walczyć o awans przy pustych trybunach.
Dodajmy, że przed meczem z Holandią wybuchło też inne zamieszanie. Stowarzyszenie kibicowskie "To My Polacy" poinformowało, że służby mundurowe nie wyraziły zgody na wniesienie na stadion patriotycznej oprawy.
Kozłowski wyjaśnił, że kibice nie wypełnili papierowego wniosku o wniesienie flagi wielkoformatowej. Podkreślił jednak, że przedstawiciele PZPN próbowali negocjować w tej sprawie z policją.
- W piątek, gdy grupa kibiców przyjechała na stadion i próbowała przetransportować flagę na trybuny, zgłosili się do nas, a my podjęliśmy próbę - pomimo tego, że nie było w decyzji administracyjnej nic o fladze wielkoformatowej - rozmów z policją, czy istnieje szansa, by taką decyzję zmienić albo na coś pozwolić. Ale trzeba też zrozumieć służby, które muszą zapewnić bezpieczeństwo wszystkim na stadionie – mówił.
Inaczej sprawę przedstawił podkom. Jacek Wiśniewski z Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji. W rozmowie z WP SportoweFakty stwierdził on, że decyzję o niedopuszczeniu do wniesienia oprawy podjął organizator spotkania. Kozłowski został skonfrontowany z tą opinią, nie chciał jednak jej komentować.