Szczęsny może odetchnąć z ulgą. Camp Nou jest dla niego przeklęte

Getty Images / Wojciech Szczęsny źle wspomina wizyty na Camp Nou
Getty Images / Wojciech Szczęsny źle wspomina wizyty na Camp Nou

Barcelona wraca do domu, ale bez Wojciecha Szczęsnego w bramce. Były reprezentant Polski może jednak odetchnąć z ulgą, że Joan Garcia zdążył się wykurować. Camp Nou to dla niego wyjątkowo nieszczęsny stadion.

Kibice Barcelony czekali 909 dni na to, by ponownie obejrzeć swoich ulubieńców z trybun Camp Nou. O tym, na jak długo Duma Katalonii wyprowadziła się ze swojego domu, niech świadczy podróż, jaką w tym czasie odbył Lamine Yamal.

Gdy w maju 2023 roku Barcelona żegnała się z Camp Nou przed jego gruntowną modernizacją, Yamal był co najwyżej utalentowanym 16-latkiem, który miał na koncie jeden występ na tym obiekcie. Teraz wychowanek La Masii wróci na Camp Nou jako jeden z najlepszych piłkarzy świata, mistrz Europy, dwukrotny mistrz Hiszpanii, który otarł się o Złotą Piłkę "France Football".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz

Nie wszyscy jednak niecierpliwie odliczali dni do otwarcia Camp Nou po renowacji. Wojciech Szczęsny prawdopodobnie wolałby, żeby ten moment nigdy nie nastąpił. Ze stadionem Barcelony polski bramkarz ma same złe wspomnienia. Grał na nim dotąd dwa razy i oba występy chciałby pewnie wymazać z pamięci.

Złamany palec

Zadebiutował na Camp Nou 8 marca 2011 roku w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Arsenal przyleciał do Katalonii bronić zaliczki z pierwszego meczu (2:1). To wtedy w Londynie Szczęsny nie mógł opanować euforii i zaprezentował swoją tyleż legendarną, co memogenną "cieszynkę".

W Barcelonie na początku też nie miał powodów do niepokoju. W pierwszym kwadransie nie pobrudził sobie nawet rękawic. Ale w 16. minucie po strzale Daniego Alvesa z rzutu wolnego interweniował tak niefortunnie, że doznał złamania palca lewej dłoni i nie mógł kontynuować gry.

"Kilka minut później pisał do ojca esemesa z szatni. Palec wygiął się nienaturalnie, Wojciech stracił w nim czucie, nie mógł go wyprostować. Wiedział, że dalsza gra nie ma sensu" - relacjonował w "Rzeczpospolitej" Michał Kołodziejczyk.

Arsenal najpierw stracił podstawowego bramkarza, a po godzinie gry także Robina van Persiego. W 56. minucie Holender został bohaterem jednego z najbardziej kuriozalnych wykluczeń w historii Champions League. Przy wyniku 1:1 sędzia Massimo Bussaca pokazał mu drugą żółtą kartkę za oddanie strzału po gwizdku.

M(k)arne pocieszenie

Z powodu urazu Szczęsny musiał pauzować półtora miesiąca. Cztery lata później wrócił na Camp Nou w barwach Romy, ale zamiast wziąć rewanż, nabawił się kolejnej traumy. 24 listopada 2015 roku, w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, Giallorossi byli tylko tłem dla obrońców trofeum.

Polak już przed przerwą trzykrotnie sięgał do siatki po piłkę, a po przerwie Leo Messi i spółka podwoili dorobek. Szczęsny na pocieszenie obronił strzał Neymara z rzutu karnego, ale i to na marne, bo z dobitką pospieszył Adriano. Goście odpowiedzieli dopiero w doliczonym czasie gry jednym trafieniem Edina Dzeko. Polak puścił pół tuzina goli.

W sobotę minie 10 lat bez dwóch dni od tej klęski. Tylko raz w karierze Szczęsny przeżył większe upokorzenie, gdy w meczu Premier League 2011/12 z Manchesterem United skapitulował osiem razy (2:8).

Wyścig z czasem

Gdy rok temu dołączył do Barcelony na swój "last dance", nie musiał obawiać się o powrót demonów Camp Nou. Obiekt był w trakcie gruntownej modernizacji, a Duma Katalonii jako gospodarz grała na Montujić.

Latem jego misja ratunkowa zamieniła się jednak w dłuższą przygodę. Świadomie usunął się w cień, by zrobić miejsce Joanowi Garcii, ale mimo to widmo z przeszłości mogło zajrzeć mu głęboko w oczy, gdy zbliżała się data powrotu Barcelony na Camp Nou.

Garcia we wrześniu doznał bowiem urazu kolana i Szczęsny wrócił do bramki na dwa miesiące. Na szczęście dla Polaka, Hiszpan zdążył wykurować się akurat na pierwszy mecz zespołu na Camp Nou.

Mecz 13. kolejki La Ligi FC Barcelona - Athletic Bilbao w sobotę o godz. 16:15. Transmisja w Eleven Sports 1, dostępnym na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (1)
avatar
Dziad Parchaty
22.11.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sierota z poziomu 3 ligi polskiej max 
Zgłoś nielegalne treści