Pod koniec 2025 roku FC Barcelona nie ma chwili wytchnienia. We wtorek Blaugrana, w spotkaniu rozgrywanym awansem, pokonała Atletico. Z kolei Real Betis zagrał mecz w Pucharze Króla i miał nadzieję na sprawienie w sobotni wieczór niespodzianki.
Hansi Flick, mając na uwadze spotkanie w Lidze Mistrzów, Roberta Lewandowskiego posadził na ławce rezerwowych. Na środku ataku zagrał Ferran Torres, którego m.in. wspierał Roony Bardghji. Jeden i drugi zaliczyli bardzo dobrą 1. połowę.
Zaczęło się źle dla mistrzów Hiszpanii. Gracze z Sewilli już w 6. minucie otworzyli wynik. Gospodarze w polu karnym wymienili kilka podań. W końcu Abde Ezzalzouli zagrał do Antony'ego, a ten z pięciu metrów trafił do siatki. Linię spalonego złapał Jules Kounde i sędzia wskazał na środek.
Blaugrana szybko się pozbierała i już po pięciu minutach wyrównała. Kounde z pola karnego zagrał do Torresa, a ten z kilku metrów obok bramkarza trafił do bramki. Niespełna dwie minuty później z prawej strony dogrywał Ronny, a podanie wykończył strzałem z woleja z siedmiu metrów Ferran Torres.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
Prowadząc FC Barcelona nie pozwalała na zbyt wiele Betisowi. Goście mogli podwyższyć wynik, kiedy w 25. minucie Roony Bardghji efektownie uderzył z pola karnego. Piłkę ostatecznie na rzut rożny wybił obrońca gospodarzy.
Niespełna kwadrans przed przerwą Blaugrana trafiła po raz trzeci. Pedri kapitalnie zagrał do Ronny'ego, a ten strzałem prawą nogą z ok. 14 metrów pokonał bramkarza Alvaro Vallesa. To nie był koniec strzelania w 1. części. W 40. minucie Pedri wypatrzył Torresa. Strzał z ok. 22 metrów starał się zatrzymać Marc Bartra, ale jedynie zmienił toru lotu piłki, która po chwili znalazła się w bramce.
Przed przerwą Torres mógł trafić po raz czwarty. Swoje dwie szanse mieli gospodarze, ale gole w 1. połowie już nie padły. W 2. części Blaugrana wciąż nie pozwalała rywalom na wiele. Wybrańcy Hansiego Flicka mieli mecz pod kontrolą. W 57. minucie sędzia, po analizie VAR, podyktował rzut karny dla Barcelony za zagranie ręką Bartry. "Jedenastkę" na gola zamienił Lamine Yamal.
W 2. połowie mniej działo się pod bramkami. W grze obu zespołów w polach karnych momentami było zbyt wiele chaosu. Trenerzy dokonywali roszad. Hansi Flick nie decydował się na wpuszczenie na boisko Roberta Lewandowskiego. "Lewy" w Sewilli ostatecznie nie zagrał, szkoleniowiec oszczędził jego siły na potyczkę z Eintrachtem Frankfurt.
Jedenaście minut przed końcem piłka znalazła się w bramce gości. Sędzia trafienie Pablo Garcii anulował dopatrując się spalonego. Betis skorygował wynik w 85. minucie. Zagrywał z kornera Pablo Fornals, piłkę zgrał Abde Ezzalzouli, a z bliska w bramce wpakował Diego Llorente. Chwilę później dla gości powinien trafić Marcus Rashford, ale w świetnej sytuacji przestrzelił.
W 90. minucie we własnym polu karnym przewinił Jules Kounde, a na 3:5 trafił Cucho Hernandez. Betis ruszył po kolejnego gola, ale niewiele zdziałał.
FC Barcelona dowiozła dwubramkową przewagę i uciekła Realowi Madryt na cztery punkty. Jak Królewscy odpowiedzą w niedzielę?
Real Betis - FC Barcelona 3:5 (1:4)
1:0 - Antony 6'
1:1 - Ferran Torres 11'
1:2 - Ferran Torres 13'
1:3 - Roony Bardghji 31'
1:4 - Ferran Torres 40'
1:5 - Lamine Yamal (k.) 59'
2:5 - Diego Llorente 85'
3:5 - Cucho Hernandez (k.) 90'
Składy:
Real Betis: Alvaro Valles - Aitor Ruibal, Marc Bartra (60' Diego Llorente), Natan (60' Junior Firpo, 89' Ricardo Rodriguez), Valentin Gomez - Sergi Altimira (46' Nelson Deossa), Pablo Fornals, Marc Roca - Cucho Hernandez, Antony (75' Pablo Garcia), Abde Ezzalzouli.
FC Barcelona: Joan Garcia - Jules Kounde, Pau Cubarsi, Gerard Martin (63' Frenkie de Jong), Alex Balde (46' Andreas Christensen) - Roony Bardghji (67' Fermin Lopez), Eric Garcia (80' Jofre Torrents), Pedri (63' Marc Bernal) - Lamine Yamal, Ferran Torres, Marcus Rashford.
Żółte kartki: Altimira, Deossa, Ruibal, Gomez (Betis) oraz Martin, Kounde (Barcelona).
Sędzia: Francisco Maeso.