Holandia, Japonia i Tunezja. To będą rywale Biało-Czerwonych w grupie mistrzostw świata, jeśli podopieczni Jana Urbana przebrną wcześniej przez baraże. W ich półfinale zmierzą się z Albanią, a w decydującej fazie ze zwycięzcą pary Ukraina-Szwecja.
- Moje predykcje okazały się całkiem celne, bo trafnie wskazałem dwóch z trzech rywali Biało-Czerwonych. Holandię dobrze znamy z eliminacji, bez wątpienia nie zobaczyliśmy w nich jej najlepszej odsłony, bo rywale podeszli do meczów z Polską dosyć lekko, ale to już nie nasz problem. Ta grupa jest dla nas dosyć korzystna i widzę bardzo dużą szansę powodzenia, to znaczy przejścia do drugiego etapu, gdybyśmy się w niej znaleźli - mówi WP SportoweFakty Dariusz Dziekanowski, 63-krotny reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
I dodaje, że jednak na razie nie rozmyśla nad ewentualnym turniejem w Stanach Zjednoczonych. - Życzę sobie, żeby wszyscy w naszym kraju mieli podobne podejście, przede wszystkim kadrowicze, ale również eksperci, dziennikarze i kibice. Powinniśmy myśleć o zbliżających się barażach, które rozpoczną się w marcu - podkreśla strzelec 20 goli dla reprezentacji narodowej.
Trump "skradł show". Nie o to w tym chodzi
Mundial wzbudza liczne kontrowersje. W rozmowie z WP SportoweFakty mówił o nich były dyrektor polskiej kadry Jan de Zeeuw (więcej -> TUTAJ).
Jak na razie więcej niż o samym turnieju mówi się o prezydencie USA - Donaldzie Trumpie, który podczas losowania "skradł show" i odebrał pokojową nagrodę FIFA.
- Chciałbym, żebyśmy najwięcej mówili o piłce nożnej, a nie o zdecydowanie mniej ważnej otoczce. Nie jest tajemnicą, że poszczególni politycy wykorzystują okazje, by zyskać więcej rozgłosu poprzez sport. Ja natomiast nie chciałbym przywiązywać wielkiej uwagi do takich sytuacji. Turniej na pewno wzbudza pewne kontrowersje, począwszy od jego formatu. Mam nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku więcej będziemy rozmawiać o piłce - podkreśla Dziekanowski.
"Losowanie nie ma na razie żadnego znaczenia"
Polacy rywalizowali z Japonią podczas mistrzostw świata w 2018 roku. Wygrali 1:0. Niedawno mierzyli się z Holandią. Z kolei Tunezja pozostaje w ich zasięgu. Biało-Czerwoni nie mają powodów, by narzekać na wyniki losowania.
- Nie chciałbym jednak analizować Japonii czy Tunezji. To nie jest odpowiedni czas. Nie widzę w tym większego sensu. Mnie bardziej ciekawi, w jakiej formie będziemy w marcu, ilu piłkarzy uniknie kontuzji, co na temat ich dyspozycji będzie miał do powiedzenia Jan Urban. Potencjał Japonii, Tunezji albo Holandii ma teraz znaczenie marginalne i nie powinniśmy się nim martwić. Losowanie nie ma na razie żadnego znaczenia - podsumowuje Dariusz Dziekanowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty