Real Betis nieźle spisuje się w trwającym sezonie i jasne było, że jest w stanie postawić FC Barcelonie trudne warunki w spotkaniu 15. kolejki La Ligi.
Gospodarze już w 6. minucie objęli prowadzenie w tym meczu. W polu karnym gości doszło do zamieszania, a po chwili piłka znalazła się pod nogami Antony'ego, który nie miał problemu z umieszczeniem jej w siatce.
ZOBACZ WIDEO: "Spróbujcie go powstrzymać". Z piłką wyczynia cuda
Radość Betisu nie trwała jednak długo. Hansi Flick postawił od pierwszej minuty na Ferrana Torresa, a na ławce rezerwowych usiadł Robert Lewandowski. Niemiecki trener z pewnością nie żałował tej decyzji w 11. minucie.
Wówczas hiszpański napastnik wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie Julesa Kounde i wpisał się na listę strzelców. Chwilę później miał na koncie dublet, a Barcelona prowadziła 2:1.
Torres raz jeszcze był świetnie ustawiony i uderzeniem z pierwszej piłki zaskoczył bramkarza gospodarzy. Było to już 12. trafienie tego zawodnika w trwającym sezonie. Gola na 3:1 strzeli Roony Bardghji.
W 40. minucie Hiszpan skompletował hat-tricka. Tym razem uderzył zza pola karnego i z pomocą rykoszetu zdobył 4. bramkę dla Barcelony. Po zmianie stron rzut karny wykorzystał Lamine Yamal. Straty Betisu zmniejszyli Diego Llorente i Cucho Hernandez. Goście wygrali 5:3.