Wpisując w wyszukiwarkę hasło synonim słowa "kompromitacja", wyskakują nam następujące wyrazy:
amatorszczyzna, blamaż, chryja, cyrk, dramat, dziadostwo, farsa, fuszerka, hańba (oczywiście nie wszystkie, wybraliśmy kilka)
I każdym z tych wyrazów można scharakteryzować po krótce występ Legii Warszawa w sobotnim meczu z Piastem Gliwice. Gospodarze wygrali 2:0, co oznacza, że bilans Inakiego Astiza w roli tymczasowego trenera stołecznej drużyny wynosi 0-4-4. Absolutna tragedia.
Na dzień 6 grudnia 2025 roku Legia jest w strefie spadkowej.
- Przepraszam kibiców, bo zarówno oni, jak i klub nie zasługują na tę sytuację, na tę grę i przede wszystkim na te wyniki - mówił Astiz na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
- Byliśmy zdeterminowani, by tu zapunktować. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Wiedzieliśmy, że mecz rozstrzygnie się w detalach. Wydaje mi się, że broniliśmy się całkiem dobrze, ale w końcówce detale spowodowały, że wynik idzie na stronę Piasta, a nie naszą. Musimy być bardziej skoncentrowani, bo dwa rzuty wolne spowodowały gola, a następnie rzut karny - powiedział Astiz.
Hiszpan został zapytany o co tak naprawdę chodzi i dlaczego Legia nie potrafi grać na miarę oczekiwań.
- Gdybym wiedział, to nie mielibyśmy takich wyników. Każdy chce, ale czegoś brakuje. Myślę, że od jutra może być inaczej. Piłkarze już rozmawiają, żeby zmienić pewne rzeczy. Wierzę, że w końcu się obudzimy - stwierdził trener Legii.
- Na razie nasza praca nie ma przełożenia na wyniki. Robimy wszystko, żeby od następnego meczu to zmienić. Nic nowego tutaj nie powiem - dodał Astiz.
Przypomnijmy, że według medialnych spekulacji Astiz ma być trenerem Legii do końca 2025 roku.