Pierwsza połowa domowego meczu z Radomiakiem zapowiadała skuteczny odwet Pogoni Szczecin za porażkę 1:5 poniesioną na inaugurację sezonu. Po 45 minutach Pogoń prowadziła 2:0 dzięki strzałom Sama Greenwooda i Paula Mukairu. Na dodatek dobrze radziła sobie z zatrzymywaniem ataków radomian.
- Mówiłem piłkarzom przed meczem, żeby dali z siebie wszystko w ostatnim spotkaniu w roku. Ten mental i zjednoczenie były widoczne. W pierwszej połowie mieliśmy całkowitą kontrolę i prowadziliśmy zasłużenie. W mojej ocenie stworzyliśmy dostatecznie dużo szans podbramkowych do zwycięstwa - mówi na konferencji prasowej trener Thomas Thomasberg.
Druga połowa to już całkiem inna historia, ponieważ w niej do bramki strzelał tylko Radomiak. Goście doprowadzili do remisu 2:2, wyrywając punkt w Szczecinie. Stanęło na dość sprawiedliwym, choć rozczarowującym dla Pogoni podziałem punktów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
- Nieźle zaczęliśmy drugą połowę, ale później straciliśmy pierwszą bramkę, następnie drugą i wszystko wymknęło się spod kontroli. Mówiliśmy sobie, że musimy kontynuować dobrą grę, ale ten mecz nie zakończył się zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Tak naprawdę, nie wykorzystaliśmy swoich okazji do zamknięcia meczu, co zemściło się - opowiada Duńczyk.
Pogoń nie ma powodu do zadowolenia na zakończenie rundy jesiennej. W sumie poniosła aż 10 porażek, z których dziewięć w PKO Ekstraklasie i jedną w meczu o awans do ćwierćfinału STS Pucharu Polski. Thomas Thomasberg tylko chwilowo poprawił wyniki Portowców i będą oni martwić się o pozostanie w elicie w zimowej przerwie w rozgrywkach.
- W tej lidze wszystko sprowadza się do detali, ponieważ różnice między zespołami są niewielkie. Mogliśmy wyciągnąć z ostatniego okresu w rundzie więcej. Obiecuję, że będziemy gotowi do walki w rundzie wiosennej, będziemy mocniejsi. 3-4 zwycięstwa mogą jeszcze całkowicie zmienić naszą sytuację. Na pewno mamy nad czym pracować zimą - podsumowuje Thomasberg.