Zanosiło się na zwycięstwo Wisły Płock w Kielcach, ale dość przypadkowy gol strzelony w 84. minucie sprawił, że poniedziałkowy mecz z Koroną zakończył się remisem 1:1. Mimo to "Nafciarze" awansowali na 1. miejsce w tabeli.
- Dziękuję piłkarzom za fantastyczny rok. Fantastyczne jest to, że przychodzimy do szatni po meczu, zdobyliśmy 30 punktów, a widzę moją drużynę smutną i niezadowoloną. To tylko świadczy jaką ta grupa ma ambicję i charakter. Cieszę się, że jestem ich trenerem - mówił trener Mariusz Misiura na konferencji prasowej.
- Szanujemy ten punkt, uważam Koronę za bardzo dobrą drużynę. Bardzo trudno się z nią gra. Daliśmy z siebie totalnie wszystko - w końcówce mieliśmy już problemy fizyczne, ale ten rok był dla nas naprawdę długi. Jako ostatni zakończyliśmy sezon, mieliśmy tylko 10-11 dni wolnego latem. Mam nadzieję, że nie będziemy się za długo cieszyć tym, gdzie dziś jesteśmy, tylko zrobimy wszystko, żeby iść dalej. Wierzę, że w Płocku spotkała się grupa mądrych i ambitnych ludzi, która chce robić duże rzeczy. Mam nadzieję, że będzie nam to dane - dodał trener Wisły.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Misiura przyznał, że za bardzo nie "grzeje" go fakt, że Wisła jest obecnie liderem Ekstraklasy.
- W grudniu miejsce w tabeli nie jest istotne, natomiast 30 punktów jest jakimś punktem odniesienia do rozmowy. Na pewno cieszy to, że nie przegraliśmy dziesięciu spotkań z rzędu. Uważam, że jako beniaminek jest to bardzo dobry wynik. Żałujemy tylko, że było tak dużo remisów i że nie udało się ze dwóch meczów zakończyć zwycięstwem - zauważył.
Zdradził też, że piłkarze "wygrali" parę dni wolnego więcej. - Cztery kolejki przed końcem powiedziałem zawodnikom, że jeżeli zdobędziemy 30 punktów, to wracamy z urlopów 7 stycznia, z czego Hiszpanie bardzo się ucieszyli, bo obchodzą święto Trzech Króli - powiedział Misiura.