Trener Zieliński nie wytrzymał na konferencji. "Powariowali ludzie, czy jak?"

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Jacek Zieliński
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Jacek Zieliński

- Wygląda na to, że tu jakiś pogrzeb jest, że stało się coś złego. Nie rozumiem tego rozgoryczenia, czasami takiej werbalnej agresji. Z czego to się bierze? - pyta trener Korony Kielce Jacek Zieliński, który wręcz eksplodował na konferencji prasowej.

W ostatnim meczu w 2025 roku Korona Kielce zremisowała z Wisłą Płock 1:1.

- Mamy punkt i opinie są podzielone, ale jak się goniło cały mecz i wyrównało w końcówce, to trzeba to docenić, choć nie ukrywam, że apetyty były większe. Kończymy ten rok... tak pół na pół - powiedział trener Jacek Zieliński na konferencji prasowej.

Następnie otrzymał dość neutralne pytanie, czy to dobrze, że rok już się kończy i będzie można trochę odpocząć. Ku zaskoczeniu dziennikarzy trener Zieliński wręcz eksplodował.

- Przyglądam się opiniom was, dziennikarzy, ludzi dookoła. Wygląda na to, że tu jakiś pogrzeb jest, że stało się coś złego. Chcę wam tylko przypomnieć, również tym ludziom, którzy na nas narzekają i psioczą, że my w tym roku kalendarzowym w 34 meczach zdobyliśmy 51 punktów. To daje średnią 1,5 punktu na mecz. Dlaczego mamy źle oceniać Koronę? W tej rundzie zdobyliśmy 24 punkty. Okej, mogło być więcej. Nie rozumiem tego rozgoryczenia, czasami takiej werbalnej agresji. Z czego to się bierze? Korona po raz pierwszy od dłuższego czasu jest zespołem środka tabeli, nie jest uwikłana - na razie - bo ta liga jest tak szalona, że nie wiadomo, co będzie dalej, w żadne złe sprawy. A odbiór jest taki, jak byśmy szorowali po dnie i mieli 10 punktów - grzmiał trener Zieliński.

ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz

- Nie mówię o dzisiejszym meczu, bo już od dłuższego czasu słyszę, że moglibyśmy być liderem, gdyby nie pogubione punkty. Powariowali ludzie, czy jak? Zejdźmy spokojnie na ziemię. My jesteśmy klubem z trzecim najniższym budżetem w lidze. Z czym na księżyc? Doceńcie to, co ten zespół zrobił. To nie jest zły dorobek punktowy, naprawdę - mówił Zieliński podniesionym głosem.

Po chwili naszła go jednak refleksja, że może niepotrzebnie aż tak się zagrzał.

- Przepraszam, że rozmowa potoczyła się w tym kierunku, bo myślę, że to jest niepotrzebne, za chwilę święta, ale ja też muszę czasami odreagować. Zgadzam się w stu procentach, że w Pucharze Polski zawiedliśmy, skompromitowaliśmy się i będzie się to za nami długo ciągnęło. Ale za ligę oceńmy ten zespół realnie. Bo mam wrażenie, że jeden mocny gotówkowy transfer Svetlina spowodował, że tu wszyscy zaczęli śnić o mistrzostwie Polski. No chyba nie. Jeszcze nie - powiedział Zieliński.

- Nie byłem hurraoptymistą, nie podniecałem się po serii dziewięciu meczów bez porażki, ale mówiłem: poczekajmy do pierwszego kryzysu, pierwszego tąpnięcia. I wtedy zobaczymy, jak wszyscy tu dookoła będą się zachowywać. I teraz to przeżywamy - dodał trener Korony.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści