Rewelacja sezonu przemówiła. Taki mają cel

Materiały prasowe / Wisła Płock / Na zdjęciu: Rafał Leszczyński
Materiały prasowe / Wisła Płock / Na zdjęciu: Rafał Leszczyński

Rafał Leszczyński zamienił latem Śląsk Wrocław na Wisłę  Płock. Beniaminek ma najszczelniejszą defensywę  w PKO Bank Polski Ekstraklasie, a golkiper skapitulował zaledwie jedenaście razy.

W tym artykule dowiesz się o:

Paweł Gołaszewski, Piłka Nożna: Potrafisz przewidywać  przyszłość?

Rafał Leszczyński, bramkarz Wisła Płock: Nie czuję  się jasnowidzem, raczej nie umiem tego robić.

W dniu prezentacji w Wiśle Płock powiedziałeś kibicom, że dacie im trochę  radości. Wydaje mi się, że przyszłość  przewidziałeś, ale też oszukałeś, bo tej radości nie jest trochę, a całkiem sporo.

Oby tylko takie oszustwa się  zdarzały! Mówiąc jednak poważnie, to naprawdę gramy dobry sezon, zaliczyliśmy fajną  rundę. Na półmetku, czyli po 17. kolejce byliśmy wiceliderem, ale wiadomo, że jeszcze niektórzy grają mecze zaległe. Obiło mi się o uszy, że jesteśmy najlepszym beniaminkiem w historii na półmetku rozgrywek pod względem liczby punktów. To nas nakręca, mamy bardzo pozytywną atmosferę, ale jednocześnie nie odlatujemy. Każdy twardo stąpa po ziemi, bo wiemy, że skala trudności rośnie.

ZOBACZ WIDEO: Wystąpiła w bikini w panterkę. Gwiazda kortu zachwyciła fanów

To znaczy?

Nawet ostatnie spotkania pokazują, że mieliśmy problemy, szczególnie w ofensywie. Trener Mariusz Misiura jest jednak na tyle inteligentny i zna się  na swoim fachu, że będzie w stanie wymyślić  coś  innego, czym zaskoczymy rywali wiosną.

Czyli zachowujecie spokój?

Po pierwsze, cały czas sztab poddaje nas różnym bodźcom, byśmy byli czujni i na chwilę nie tracili koncentracji. Nawet po spotkaniu z Cracovią mieliśmy analizę, która była raczej robiona krytycznym okiem, choć oczywiście pozytywy też dało się  dostrzec. Na przykład czasami zabrakło nam po prostu ryzyka na połowie rywala, a w niektórych momentach nie realizowaliśmy przedstawionych zadań.

Po drugie, mamy bardzo doświadczony zespół, pewnie jedną z najwyższych średnich wiekowych w PKO Bank Polski Ekstraklasie. Wielu z nas już z niejednego pieca chleb jadło i zdajemy sobie sprawę, że są  takie momenty, kiedy wszystko się  układa, ale za chwilę  może się  zaciąć i nic nie będzie wychodziło, a każdy najmniejszy błąd będzie kosztował stratę  gola i punktów.

Pojawiają  się  odniesienia do sezonu 2022-23?

W pierwszej fazie rundy jesiennej ten temat rzeczywiście funkcjonował w szatni i sami mówiliśmy, że historia lubi zataczać koło, dlatego trzeba być uważnym, aby do tego nie dopuścić. Myślę, że z każdym kolejnym meczem pokazujemy, iż robimy wszystko, by tak się nie stało. Dla nas pierwszym celem jest przekroczenie bariery 40 punktów, co powinno dać utrzymanie w lidze. Chcemy to zrobić  jak najszybciej.

A później?

Trzeba grać  dalej, walczyć o punkty i być  pazernym. Jesteśmy w takiej sytuacji, że jeśli wszyscy będziemy wierzyć  w swoje możliwości, to naprawdę  będziemy w stanie zrobić  duże rzeczy w tej lidze i osiągnąć  fajny wynik. Może nawet pokusimy się o najlepszy rezultat Wisły Płock w historii. Każdy z nas ma marzenia i będziemy dążyć, aby je spełnić.

Temat gry w Europie też  się pojawia?

Mam doświadczenie walki o mistrzostwo Polski ze Śląskiem Wrocław, kiedy ostatecznie zajęliśmy drugie miejsce i jestem przekonany, że w tym sezonie jesteśmy w stanie o to powalczyć. Do wszystkiego należy jednak podchodzić  z pokorą, bo pycha kroczy przed upadkiem. Najpierw utrzymajmy się  w lidze, a później zobaczymy, co dalej, bo tabela w tym sezonie jest niesamowicie płaska. Wystarczy seria trzech czy czterech spotkań i sytuacja zmienia się  o 180 stopni.

Trener Mariusz Misiura to bardziej psycholog czy szkoleniowiec, którego najmocniejszą stroną  jest warsztat taktyczny?

Jedno i drugie. Te zagrywki psychologiczne są  trochę inne niż na przykład u trenera Jacka Magiery, ale przede wszystkim działają. Co do aspektów piłkarskich czy taktycznych, to trener Misiura świetnie czyta grę i potrafi znaleźć słabe strony rywala oraz przede wszystkim przedstawić je drużynie, wdrażając właściwe rozwiązania.

Po 17. kolejkach miałeś na koncie sześć czystych kont. Tylko Sebastian Madejski wyprzedza cię pod tym względem. Jesteś zadowolony ze swojej formy?

Względnie tak, ale myślę, że i tak mogłem znacznie lepiej zachować się przy dwóch czy nawet trzech straconych golach. Przede wszystkim mam na myśli sytuację ze spotkania z GKS Katowice, kiedy na własne życzenie pozbawiłem się  kolejnego meczu na zero z tyłu.

Jak wygląda noc bramkarza po takim błędzie?

Każdy przeżywa to inaczej. U mnie to wygląda tak, że przez pół nocy faktycznie trudno zasnąć. Zastanawiam się, dlaczego nie wybiłem piłki w trybuny, z czego wynikała decyzja i tak dalej. W Polsce mamy taką  mentalność, że przez dwa dni chodzimy przytłumieni i sami się  biczujemy. Na mojej pozycji praktycznie każdy błąd kończy się  golem dla rywala i trzeba umieć z tym żyć. Myślę, że z biegiem lat radzę sobie z tym coraz lepiej, ale i tak każda taka sytuacja zostaje w głowie. Później znowu trzeba odbudować pewność siebie, zagrać bezpieczniej, bardziej się  pilnować, by nie złapać jakiejś głupiej serii błędów.

Sezon 2025-26 to najlepsza wersja Rafała Leszczyńskiego w karierze?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Jeśli patrzymy przez suche statystyki, to z pewnością jeden z najlepszych. W jednym sezonie w Chrobrym Głogów miałem 17 czystych kont, ale w pozostałych 17 meczach puściłem ponad 30 goli. Teraz tych bramek straconych jest tylko jedenaście, ale procentowo mam mniej czystych kont niż wtedy, ale takiej rundy, z tak małą  liczbą puszczonych goli nie miałem. Myślę, że od dłuższego czasu złapałem stabilizację formy, choć oczywiście jakieś wpadki się  zdarzają. W moim przypadku powiedzenie, że bramkarz im starszy tym lepszy sprawdza się doskonale.

Jest jakiś  sekret tej dobrej formy?

Doświadczenie robi swoje, choć też treningi z trenerem Mariuszem Liberdą mi "leżą". Jego warsztat oceniam wysoko, dobrze się rozumiemy. Do tego należy doliczyć  bardzo dobrą  organizację gry w defensywie, bo koledzy z boiska też mi sporo pomagają. Jako drużyna bardzo dobrze bronimy i trudno jest wykreować stuprocentową sytuację w meczach z nami.

Niektórzy zarzucają  wam, że w ostatnich spotkaniach tylko bronicie i nie chcecie atakować. Szczególnie mecz z Lechem Poznań jest wymieniany.

To nieprawda, po prostu Lech nas zdominował i nie pozwolił na zbyt wiele w ofensywie. Kiedy oglądałem to spotkanie z odtworzenia, to Kolejorz był po prostu bardzo dobrze zorganizowany i wiedział, jak reagować po stracie piłki. Rywale błyskawicznie do nas doskakiwali, podwajali, potrajali i akurat w tym spotkaniu naprawdę należy docenić klasę przeciwnika.

Pojawiły się komentarze, że wyszliście po remis.

Bzdura. Nie było takiego myślenia. Przed meczem byłem przekonany, że Lech będzie nam dawał przestrzeń do kontrataków i spokojnie sobie coś wykreujemy, strzelimy gola i zdobędziemy komplet punktów. Po prostu to był taki dzień, że Kolejorz nas zdominował i nie pozwolił na zbyt wiele. Nie muszę tu niczego więcej dodawać. W takich spotkaniach, już po kilkudziesięciu minutach, skupiasz się  po prostu na tym, by gola nie stracić. Później żartowaliśmy, że wyciągnęliśmy maksimum. Takie mecze czasami się zdarzają i to jest właśnie piękno piłki. Nie zawsze ci, którzy prowadzą grę wygrywają. Czasami masz jedną sytuację i wygrywasz spotkanie, a w piłce chodzi właśnie o zwycięstwa.

Widzisz od siebie lepszych bramkarzy w lidze na ten moment?

Nie lubię  takich porównań, ale powiem tak: myślę, że w każdym zespole ekstraklasowym miałbym bardzo duże szanse na regularne występy.

W sezonie wicemistrzowskim ze Śląskiem walczyłeś o miano najlepszego bramkarza w lidze. W głosowaniu kapituły Ekstraklasy minimalnie przegrałeś z Mateuszem Kochalskim. Bolało?

Pojawiła się  delikatna złość, bo według statystyk byłem lepszy w tamtym sezonie, ale nie tylko czyste liczby są brane pod uwagę. Kapituła podjęła taką  decyzję, ale nie rozpamiętywałem tego zbyt długo. Na pewno była to mobilizacja do dalszej ciężkiej pracy.

Może w tym sezonie?

Na razie jesteśmy na półmetku, więc do ocen końcowych jeszcze daleko. Dobry wynik z Wisłą na pewno sprawi, że moje szanse będą rosły, ale najważniejsza jest drużyna i jej końcowe miejsce.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści