Do gigantycznego skandalu doszło podczas meczu Demokratycznej Republiki Konga z Beninem w Pucharze Narodów Afryki. W kluczowym momencie spotkania przestał działać system VAR. Awaria mogła realnie wpłynąć na końcowy wynik rywalizacji.
Pojedynek grupy D między Demokratyczną Republiką Konga a Beninem zakończył się wynikiem 1:0. Jedynego gola zdobył już w 16. minucie Theo Bongonda, jednak to nie wynik, a wydarzenia z drugiej połowy przykuły największą uwagę kibiców i mediów w całej Afryce.
ZOBACZ WIDEO: Fabiański szczerze o swoim zdrowiu. "Mam pewne problemy"
W 60. minucie meczu Benin mógł doprowadzić do wyrównania. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w pole karne piłka odbiła się od ręki obrońcy Konga, Chancela Mbemby. Arbiter początkowo nie zareagował, ale po chwili sam zdecydował się przerwać grę i podejść do monitora VAR.
To, co wydarzyło się chwilę później, zaskoczyło wszystkich. VAR przestał działać w kluczowym momencie spotkania. Sędzia główny, Abongile Tom, nie mógł również skontaktować się z obsługą w wozie. Technologia, która miała pomóc w podjęciu decyzji, całkowicie zawiodła.
Sędzia poinformował kapitanów obu drużyn, że z powodu usterki nie ma możliwości przeanalizowania sytuacji. Gra została wznowiona bez rzutu karnego. W kolejnych minutach arbiter próbował jeszcze konsultować się z technicznymi sędziami, co tylko wydłużyło mecz i wywołało frustrację zawodników.
Problemy techniczne trwały około dziesięć minut, zanim sytuacja wróciła do normy. Choć ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:0, to pytania o prawidłowość decyzji będą jeszcze długo wracać. Kibice Beninu nie mają wątpliwości - ich drużyna mogła zostać pozbawiona szansy na punkt, a każde"oczko" byłoby bardzo cenne. W grupie D Demokratyczna Republika Konga zajmuje obecnie drugie miejsce, natomiast Benin jest trzeci.