Stalówka rozgrywa mecze sparingowe - Białek zadowolony

- Dobrze oceniam sparing z Siarką Tarnobrzeg - mówi szkoleniowiec Stali Stalowa Wola Janusz Białek. Trener jednak nie może wzmocnić drużyny tak, jakby sobie wymarzył. - Kwestia możliwości transferowych nas wstrzymuje - dodaje Białek. W środę zielono-czarni w Ostrowcu Świętokrzyskim zmierzą się z miejscowym KSZO.

W sobotę piłkarze Stali Stalowa Wola zmierzyli się z Siarką Tarnobrzeg. Stalowcy po golu zdobytym przez Abela Salami wygrali 1:0. Po tym pojedynku zadowolony był trener Stali Janusz Białek. - Rozegraliśmy naprawdę fajny sparing z Siarką Tarnobrzeg. Szczególnie w pierwszej połowie, bo wtedy warunki pozwoliły grać w piłkę. Wyprowadziliśmy kilka fajnych akcji i szkoda, że zdobyliśmy tylko jedną bramkę, bo sytuacji było kilka. W drugiej połowie obraz gry się zmienił, bo obu drużynom dziury w tym śniegu przeszkadzały. Chciałem jednak podkreślić, że na te warunki boisko przez gospodarzy było wspaniale przygotowane - powiedział portalowi SportoweFakty.pl opiekun jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze.

Do rundy wiosennej piłkarze Stali przygotowywać się będą na własnych obiektach. Teraz przyszedł jednak czas na mecze sparingowe. Po potyczce z Siarką zielono-czarni zmierzą się z innym pierwszoligowcem - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Sam trener Stali zadowolony jest z postawy swoich zawodników, w tym z nowo pozyskanego Iwana Litwiniuka. - Jego też trzeba pochwalić. Na pewno stać go na lepszą grę i na to niewątpliwie liczę. Drzemią w nim spore rezerwy i już w takim spotkaniu, jak to z KSZO, powinno to być lepiej widać. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie to wszystko lepiej wyglądało, a po pięciu-sześciu potyczkach będzie już można mówić o drużynie, składzie i koncepcji oraz wymagać pewnej konsekwencji w grze - dodał trener.

Jedyne co martwi byłego opiekuna między innymi Polonii Warszawa czy Odry Wodzisław Śląski to transfery, a raczej ich brak. - Kwestia możliwości transferowych nas wstrzymuje. Brak drugiego zespołu też w jakiś sposób nas ogranicza. Nie weźmiemy zawodnika, który do nas przyjdzie, usiądzie na ławie i w konsekwencji nie będzie grał nigdzie. Sytuacja jest skomplikowana, ale myślę, że sobie radzimy nie najgorzej. Ogranicza nam ona jednak pole manewru - zakończył Janusz Białek.

Komentarze (0)